Trzy gole, czerwona kartka Gerrarda i niewykorzystany karny - hit Premier League dla Manchesteru United

Grzegorz Ignatowski
W hicie 30. kolejki ligi angielskiej Liverpool przegrał na Anfield Road z Manchesterem United 1:2. Dwa gole dla "Czerwonych Diabłów" zdobył Juan Mata, a antybohaterem spotkania został Steven Gerrard, który został ukarany czerwoną kartką zaledwie po czterdziestu sekundach od pojawienia się na boisku. W końcówce goście mogli zdobyć jeszcze trzeciego gola, ale rzut karny wykonywany przez Wayne'a Rooney'a wybronił Simone Mignolet.

Kiedy Liverpool gra z Manchesterem United to emocje są równie pewne jak śmierć czy podatki. Nie inaczej było tym razem. Od początku meczu zobaczyliśmy gryzących trawę piłkarzy, którzy starali się narzucić przeciwnikom swój styl gry. Ta sztuka udała się "Czerwonym Diabłom". Podopieczni Lousa van Gaala sprawiali wrażenie nieco wycofanych, ale kiedy było trzeba błyskawicznie ruszali do przodu, potrafili w mgnieniu oka przenieść ciężar gry na drugą stronę i umiejętnie wyciągać obrońców rywala ze strefy krycia. W efekcie już w 14. minucie goście wyszli na prowadzenie. Ander Herrera popisał się kapitalnym podaniem do Juana Maty, który łatwo urwał się defensorom ""The Reds", po czym pokonał Simona Mignoleta w sytuacji jeden na jednego strzałem w długi róg.

Od tej pory Liverpool wziął się ostro do roboty. Jeszcze przed przerwą wyrównującą bramkę mógł zdobyć Henderson, ale pomocnikowi reprezentacji Anglii zabrakło szybkości, by sięgnąć piłkę po dośrodkowaniu Moreno. Później szanse na zdobycie gola miał Lallana, ale były zawodnik Southamptonu nie trafił w bramkę po znakomitym podaniu od Sturridge'a.

Bramka wisiała w powietrzu, ale liverpoolczykom wyraźnie czegoś brakowało. Być może brakującym elementem był Raheem Sterling, który był na boisku, ale przez dłuższy czas niczego nie wnosił do gry. Cieniem samego siebie był też Lallana, a Joe Allen ograniczył się do podawania piłki w poprzek. Nic dziwnego, że Brendan Rodgers zdecydował się w przerwie na zmianę.

Od początku drugiej połowy na boisku oglądaliśmy Stevena Gerrarda, który wszedł na boisko w miejsce Adama Lallany. Jednak "Stevie G" spędził na boisku zaledwie 40 sekund. Legendarny piłkarz Liverpoolu nadepnął na nogę leżącego przeciwnika, za co sędzia pokazał mu czerwoną kartkę. Zaledwie 10 minut później siły mogły się wyrównać, bowiem Phil Jones bezpardonowo zaatakował Jordana Hendersona. Obrońca United zdaniem wielu fachowców zasłużył na czerwoną kartkę, ale sędzia pokazał mu tylko żółtą.

W 58. minucie było już po wszystkim. Najpierw strzał na bramkę Liverpoolu oddał Herrera, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Piłka wróciła jednak do Di Marii, który natychmiast zagrał do Juana Maty, a ten efektownymi nożycami skierował piłkę do siatki. Ten gol może śmiało kandydować na bramkę sezonu w Premier League.

Kiedy wydawało się, że po marzeniach Liverpoolu na choćby jeden punkt zostało tylko wspomnienie, Daniel Sturridge wykopał je z powrotem spod ziemi. Stało się tak po błędzie Davida De Gei, który zupełnie zapomniał, że przede wszystkim powinien osłaniać krótki róg. Sturridge wpadł w pole karne i natychmiast uderzył piłkę właśnie w tym kierunku, a Hiszpański golkiper mógł tylko patrzeć jak piłka wpada do bramki.
W końcówce emocje sięgały zenitu, bowiem jeden gol dla Liverpoolu mógł oznaczać, że niemal pewne trzy punkty zostaną wydarte z gardła Manchesteru United. Jednak Liverpool nie był w stanie przeprowadzić akcji, która mogłaby przesądzić o losach tego spotkania. Z kolei "Czerwone Diabły" byli w stanie przeprowadzić akcję, po której rywale posunęli się do faulu w polu karnym. W 94. minucie przed szansą zdobycia gola z jedenastu metrów stanął Wayne Rooney. Anglik strzelił bardzo mocno, ale Simon Mignolet wyczuł jego intencje i kapitalną interwencją uratował swój zespół przed utratą gola. Na nic to się jednak nie zdało, bowiem kilka chwil później sędzia zakończuł mecz i trzy punkty pojechały ostatecznie do Manchesteru.

− _Nożyce Maty, wyskok Gerrarda, karny Rooneya. Umieją reżyserować swoje wysokobudżetowe thrillery Anglicy, trzeba im oddać _− pisał na Twitterze Rafał Stec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24