W Gdyni nie było spacerku

Patryk Ksieniewicz
Zawisza Bydgoszcz 2:1 Bałtyk Gdynia
Zawisza Bydgoszcz 2:1 Bałtyk Gdynia Mateusz Bosiacki (Ekstraklasa.net)
Zapowiadał się spacerek dla Bałtyku Gdynia, który dzisiaj podejmował Polonię Nowy Tomyśl. Beniaminek przyjechał jednak bardzo zmotywowany i chciał wygrać. Bałtyk zwyciężył po bardzo ciężkim boju tylko 1:0.

Dzięki zwycięstwu Bałtyk przesunął się na siódmą pozycję w tabeli. Po rundzie wiosennej zespół traci do wicelidera 6 punktów - aby awansować, będzie trzeba się mocno spiąć.

W ostatnim w tej rundzie spotkaniu jedynego gola w 29 minucie zdobył Lilo, który zaliczył udany powrót do składu. Brazylijczyk to piłkarz z przeszłością pierwszoligową (grał m.in. w Pogoni i Ruchu) do niedawna grał jeszcze w Zagłębiu Sosnowiec, z którego obecnie jest wypożyczony.

Pierwszych kilka minut to zdecydowany napór gospodarzy, którzy raz po raz nękali obronę Polonii. Najpierw w świetnej sytuacji znalazł się Kawa, jednak sędzia odgwizdał spalonego, chwilę później na pozycji spalonej był Malicki. W międzyczasie Bałtyk miał rzut rożny, jednak nic z niego nie wynikło.

Pierwszą poważniejszą akcję Polonia przeprowadziła w 11 minucie, po rzucie wolnym niepewnie interweniował Matysiak, ale obrońcy wspomogli swojego bramkarza dalekim wybiciem piłki. Była to jednak jedna z niewielu akcji Polonii w pierwszej połowie. W 29 minucie Kawa popędził lewym skrzydłem, podał do Lilo, który nie mógł nie trafić do pustej bramki z 5 metrów i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Bramka uskrzydliła Bałtyk, jednak tego dnia szczęście nie sprzyjało gdynianom i zespół raził nieskutecznością.

Sporo emocji było po 40 minucie. Najpierw Krakowiak popisał się świetną interwencją i zatrzymał Trochima. Chwilę później Kawa otrzymał żółtą kartkę, a kilka sekund później drugą, po ataku na bramkarza gości, którego kopnął przypadkiem w głowę. Golkiper gości był opatrywany, a jego kolega z zespołu - Tomkowiak otrzymał czerwoną kartkę. Sędzia tłumaczył to niesportowym zachowaniem gracza Polonii. Do przerwy nic się już nie zmieniło, oba zespoły zeszły z boiska w dziesiątkę.

W przerwie ze stadionu odwieziony karetką został bramkarz gości - najwyraźniej uraz okazał się zbyt poważny. Do bramki gości wszedł... gracz z pola - Łamaszewski; kierownik Polonii.

Początek drugiej połowy to ospała gra obu zespołów - najwyraźniej końcówka drugiej połowy lekko zszokowała zawodników. Trener gospodarzy krzyczał ile sił w płucach, by pobudzić zawodników do gry. Do głosu częściej zaczęła dochodzić Polonia, która swoje najlepsze akcje przeprowadzała w okolicach 80 minuty. Najpierw był strzał Pawalczyka, później kolejne dwie akcje. Po jednej z nich dwaj zawodnicy Polonii "nurkowali" w polu karnym, jednak sędzia nie zwrócił uwagi na próby wymuszenia jedenastki. Ostatnie sekundy meczu to rzut rożny dla Polonii, jednak napastnik zespołu chciał nieprzepisowo przejąć piłkę i sfaulował gracza Bałtyku. Chwilę później gwizdek rozbrzmiał tego dnia po raz ostatni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24