Piłkarze Granady cieszyli się z remisu zaledwie przez 105 sekund. Wówczas akcję prawym skrzydłem przeprowadził Carvajal i choć obrońca Realu stracił już piłkę, to szybko ją odzyskał i zdołał jeszcze dośrodkować w pole karne. Tam czekał już Benzema, który natychmiast wyłożył futbolówkę wychodzącemu Cristiano Ronaldo, a ten strzałem w lewy róg bramki nie dał szans bramkarzowi Granady na udaną interwencję. To tyle, jeśli chodzi o grę na zero z tyłu podopiecznych Joaquina Caparrosa.
Real zaczął jak Lennox Lewis w walce z Andrzejem Gołotą, ale potem nieco się uspokoił. Choć przewaga była wyraźna gołym okiem, to dogodnych okazji podbramkowych oglądaliśmy niewiele. Dopiero w 25. minucie po zagraniu piętą Cristiano Ronaldo w dobrej sytuacji znalazł się Carvajal, ale piłka po jego strzale poszybowała nad poprzeczką. Ta akcja mogła się podobać, ale to nic w porównaniu z tym co wydarzyło się sześć minut później. Po wrzucie piłki z autu Benzema podał piłkę do ustawionego na skraju pola karnego Jamesa Rodrigueza, a ten natychmiast posłał potężną bombę z woleja, po której futbolówka wylądowała w okienku bramki gospodarzy. W tym momencie kibice przed telewizorami zapewne wpatrywali się w ekran z nienaturalnie otwartymi ustami. Dlaczego? Zrozumiał ten, kto widział bramkę Rodrigueza na własne oczy.
W drugiej połowie piłkarze Realu chcieli udowodnić, że nawet jeśli mecz nie toczy się w szybkim tempie i nie ma zbyt wiele akcji podbramkowych, to kibice i tak mogą być w siódmym niebie. A byli w nim, ponieważ kiedy "Królewscy" już dochodzili pod pole karne rywala to wybierali nieszablonowe rozwiązania, które mogły zachwycić nawet najbardziej wybrednego fana futbolu. Tak było w 54. minucie, kiedy Cristiano Ronaldo efektowną piętką stworzył sytuację jeden na jednego dla Karima Benzemy. Francuz nie zwykł marnować takich sytuacji i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 0:3. Warto odnotować, że Benzema miał udział w każdej z bramek, bo przy pierwszych dwóch trafieniach zaliczył asystę.
Jakby na potwierdzenie słów, że w tym spotkaniu efektowna gra brała górę nad efektywnością, pięknym strzałem z dystansu popisał się Marcelo. Wielu kibiców widziało już piłkę w siatce, ale ta ostatecznie odbiła się od poprzeczki. Chwilę później Brazylijczyk strzelał z bliskiej odległości po sprytnym zagraniu Isco, ale tym razem jego strzał był niecelny. Lewy obrońca Realu chciał sprawdzić czy przysłowie "do trzech razy sztuka" jest prawdziwe" i w 78. minucie po raz kolejny groźnie strzelał na bramkę strzeżoną przez Roberto, ale i tym razem zabrakło mu szczęścia. A co na harce piłkarzy Realu mogła odpowiedzieć Granada? Podopiecznych trenera Caparrosa było stać na jedną akcję, w której Ruben Rochina nieco zwariował i w doskonałej sytuacji strzelił nad poprzeczką
W końcówce spotkania Real raz jeszcze przyśpieszył i Roberto znów musiał wyciągać piłkę z siatki. Arbeloa po szybkiej akcji podał do Cristiano Ronaldo, który skierował futbolówkę w światło bramki. Piłkę zdołał jeszcze dogonić Babin, ale podążył za nią również James Rodriguez, nie pozwalając obrońcy Granady na udaną interwencję i ustalając wynik spotkania na 4:0 dla gości. Taki rezultat pozwolił madrytczykom przynajmniej na chwilę wrócić na pierwsze miejsce w tabeli. Teraz kibice "Krolewskich" muszą czekać na mecz Barcelony, która o 20:00 zmierzy się z Celtą Vigo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?