Wisła Płock wygrała w Suwałkach i obroniła fotel lidera

Wynik w Suwałkach po 20 minutach gry otworzył Dominik Piotrowski. Gospodarze do wyrównania potrzebowali zaledwie 120 sekund. Fenomenalny strzał z dystansu Łukasza Hanzela był nie do obrony. Ambicja Wigier Suwałki była ogromna, ale skuteczność marna. Tym samym wczorajsze spotkanie rozstrzygnęła pierwsza połowa. Efektywna kontra Wiślaków z 38. minuty ustaliła końcowy wynik na 2:1 dla gości. Akcję Nafciarzy po raz czwarty w tym sezonie wykończył niezawodny Arkadiusz Reca.

Dominacja Wigier była widoczna również po przerwie, ale drugie 45 minut nie zaowocowało już żadnymi trafieniami. Podopieczni Donatasa Venceviciusa wyczuli co prawda niedyspozycję lidera, lecz nie zdołali tego wykorzystać. Wiślaków uratowało przysłowiowe "piłkarskie szczęście". Futbolówka ewidentnie nie chciała wpaść płocczanom między słupki. Seweryn Kiełpin zresztą nie interweniował zbyt często, bo ataki suwałczan były bardzo nieskuteczne. Notorycznie mylił się Łukasz Hanzel. Główka Łukasza Monety (60. minuta) także nie doprowadziła do wyrównania. Najdogodniejszą szansę na pozbawienie gości trzech punktów zmarnował nie kto inny jak Hanzel. Na dziewięć minut przed końcowym gwizdkiem Nafciarzy uratowała jeszcze poprzeczka.

Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka byli niemrawi, ale mimo tego mieli swoje okazje. Mikołaj Lebedyński był jednak dobrze pilnowany przez obrońców Wigier. Najskuteczniejszy Wiślak (7 goli na w tym sezonie w lidze) został dwukrotnie zablokowany na początku drugiej połowy. Wisła Płock dotrwała z korzystnym wynikiem, zgarnęła trzy punkty, choć z przebiegu gry Nafciarze zasłużyli co najwyżej na remis.

Spotkanie nie było ani nudne, ani porywające. Można powiedzieć, że w Suwałkach historia lubi się powtarzać. Płocczanie odnieśli bowiem szóste wyjazdowe zwycięstwo nad Wigrami. Z kolei piłkarze Venceviciusa przegrali szóste z rzędu spotkanie przed własną publicznością.