Wokół meczu GKS Katowice - GKS Tychy: Ostatnie takie derby? (ZDJĘCIA, WIDEO)

Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - GKS Tychy
Wokół meczu GKS Katowice - GKS Tychy Piotr Szymański/Ekstraklasa.net
Dokładnie 7 lat i 5 dni katowiccy fani czekali na kolejne ligowe starcie z GKS-em Tychy. Poprzednie, jeszcze na czwartoligowych boiskach, przy blisko 10 tys. widzów na trybunach, zakończyło się zwycięstwem GieKSy 4:1. Kilka lat minęło, lecz gospodarze ponownie byli na derbach w dobrej formie.

Są zwycięstwa, kasy nie ma

W katowickim klubie od ładnych kilku (-nastu) lat się nie przelewa, lecz GKS znalazł się obecnie nad przepaścią. Ireneusz Król i jego świta, odwrócili się do pracowników GieKSy tyłem i nie zamierzają się nawet odzywać. Zaległości finansowe sięgają od 6 do 12 miesięcy. Aż trudno uwierzyć, że ten zasłużony klub nadal funkcjonuje na zapleczu Ekstraklasy... W sobotnie popołudnie odniósł trzecie zwycięstwo z rzędu.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego, głos zabrali zawodnicy, którzy wyszli na murawę w żółtych koszulkach z napisami: „Oddajcie GieKSę miastu” oraz „Krysiak pokaż jaja - zrezygnuj”. Piłkarze mają już dość ignorowania ich ze strony prezesa i właściciela klubu. Szczególnie niezrozumiała jest postawa Jacka Krysiaka, który we wtorek nie stawił się na spotkanie z graczami GKS-u.

- Wszystko już było - apele, prośby... Nie mam pojęcia, jak to będzie dalej wyglądało. Zawodnicy muszą dojeżdżać na treningi, wracać do domów... Teraz jest trochę radości, ale gdy wraca się do domów - w portfelach nic, pustka. Apeluję o pomoc: pomóżcie tej drużynie, bo warto - mówił łamiącym się głosem na pomeczowej konferencji trener katowiczan, Rafał Górak.

Piłkarze GieKSy od nowego tygodnia mają trenować indywidualnie. Pieniędzy nie wystarcza na benzynę, bo do miejsca pracy muszę przecież jakoś dojeżdżać. Zawodnicy w klubie stawią się w środę, a już w piątek czeka ich pierwszy z dwóch domowych meczów, z Miedzią Legnica. Co dalej? Nie wiadomo.

Złoty gol wychowanka

Gospodarze byli wyraźnie lepsi od beniaminka 1. ligi z Tychów. No może poza początkiem i końcem pierwszej części gry, gdy kilka razy uśmiechnęło się do nich szczęście. - Mogliśmy sobie ustawić mecz w 3. minucie, bo fajną sytuację miał Maciej Mańka i mogliśmy objąć prowadzenie. Pretensje też mogę mieć do siebie, miałem okazję strzelić gola głową z trzech metrów, do szatni. To na pewno napędziłoby nas do jeszcze większej walki i zaangażowania - przyznał „ulubieniec” katowickiej publiczności, Piotr Rocki.

Poza tymi momentami dekoncentracji i słabości, GKS zdominował poczynania na boisku. Powinien był zdobyć kilka goli, ale liczy się to, co w sieci. Czyli trafienie z główki Arkadiusza Kowalczyka. - Poszedłem w ślady Arkadiusza Piecha z Ruchu Chorzów, który dał mi we wtorek w meczu pucharowym dobry przykład do naśladowania tutaj w GKS-ie. Takich zawodników trzeba naśladować. Cieszę się, że zdobyłem pierwszą bramkę w GieKSie i do tego, w takim spotkaniu. Dla mnie to bardzo duży wyczyn - mówił rozpromieniony strzelec.

„Blaszok” kontratakuje

Sektor z najbardziej zagorzałymi kibicami GKS-u Katowice został otwarty na derby, po dwóch meczach zamknięcia, za używanie środków pirotechnicznych. Popularny „Blaszok” powrócił w wielkim stylu. Fani GieKSy byli ze swoim zespołem od pierwszej do ostatniej minuty. Był głośny, regularny doping, a od 70. minuty oprawa, której tematem przewodnim była sztama fanów GKS-u i Górnika Zabrze.

Przy Bukowej padł także rekord frekwencji w obecnym sezonie, który wynosi teraz 3200 widzów. Nie jest to wprawdzie 10 tys. sprzed 7 lat, ale w obecnych realiach, to i tak sporo. Zwłaszcza, że sobotę frekwencja była sporo wyższa od ostatniego meczu u siebie, z kompletem otwartych trybun (mecz z Kolejarzem Stróże w 5. kolejce obejrzało 2000 fanów).

- Jestem dumny z tego, co widziałem na trybunach. To jest to, co Katowice mają, co jest ogromnym kapitałem - chwalił kibiców Górak,a wtórował mu także młody Kowalczyk: - Kibice byli naszym dwunastym zawodnikiem. Bardzo się cieszymy, że fani wspierają nas w tych trudnych chwilach. My również dajemy z siebie wszystko, by odwdzięczyć się im za to, co robią.

Pretensje do sędziego

- Sędziowie bramek nie strzelają. Przegraliśmy, bowiem straciliśmy gola w sposób prawidłowy. Dla mnie dobry arbiter, to arbiter niewidoczny. Niestety o Dawidzie Bukowczanie tego powiedzieć nie można - to opinia trenera GKS-u Tychy Piotra Mandrysza, którą na swój sposób podzielali zawodnicy przyjezdnych, mocnymi epitetami żegnającymi trójkę sędziowską wychodzącą z tunelu. Były groźby i wyzwiska, oberwało się także... szybie na parterze, w która pięściami uderzali gracze beniaminka.

Jak wypadł sędzia? Poprawnie, na pewno nie miał wpływu na końcowy rezultat. Nie wypaczył wyniku, chociaż w niektórych sytuacjach (faule, spalone) mógł zachować się bardziej przytomnie. Na pewno nie sprzyjał żadnej z drużyn, czepianie się arbitra po takim spotkaniu wydaje się być bezzasadne.

Z Katowic - Piotr Szymański / Ekstraklasa.net

Zobacz również:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24