Zagłębie walczyło do końca i ograło GKS Tychy. Do awansu zabrakło niewiele

red, Kaja Krasnodębska
Zagłębie Sosnowiec - GKS Tychy 2:1
Zagłębie Sosnowiec - GKS Tychy 2:1 Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse
Nice 1 Liga. Zagłębie Sosnowiec pokonało GKS Tychy 2:1, mimo że to goście pierwsi zdobyli gola. Zwycięstwo nie wystarczyło jednak sosnowiczanom do awansu, wobec zwycięstwa Górnika Zabrze w Puławach.

Ciepła czerwcowa niedziela przyniosła kres sezonu 2016/2017 na zapleczu Lotto Ekstraklasy. Właśnie tego dnia mieliśmy poznać ostateczne rozstrzygnięcia. Po 309 dniach ligowych zmagań, ten dzień miał okazać się sądnym dla czterech wciąż walczących o awans zespołów. Pewna gry od lipca w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej była już Sandecja Nowy Sącz, natomiast o drugi bilet walczyli Górnik Zabrze, Miedź Legnica, Chojniczanka Chojnice oraz Zagłębie Sosnowiec. To ostatnie na własnym stadionie podejmowało mający już utrzymanie GKS Tychy. Podopieczni Dariusza Banasika, aby myśleć o zdobyciu upragnionego celu po prostu musieli ten mecz zwyciężyć.

Na drodze stanęły im jednak problemy kadrowe. W ostatnim meczu sezonu wystąpić nie mogli między innymi Jakub Szumski, Arkadiusz Najemski oraz Wojciech Łuczak. Swoich kolegów obserwowali jednak z trybun. Ci w pierwszych minutach sporej radości im nie przynieśli. Początek spotkania w Sosnowcu nie należał do najbardziej porywających. Prawdę mówiąc był raczej wyrównany. Niewiele działo się pod obiema bramkami, a Zagłębie nie wyglądało jakby walczyło o ogromną stawkę. Gospodarzom ambicji nie można odmówić, ale kolejne minuty nie były wypełnione ich kolejnymi natarciami. Nie pozwalali im na to goście, który solidnie radzili sobie w defensywie. Nie pozwalali na wiele pod własną bramką, a sami próbowali zaskoczyć stojącego między słupkami sosnowiczan Wojciecha Skabę.

Bramkarz tyszan, który jeszcze kilka dni temu występował w zespole rezerw GKS-u, Marek Igaz po raz pierwszy piłkę z siatki wyciągnął w 27. minucie. Obyło się jednak bez konsekwencji, gdyż uderzający na bramkę Martin Pribula przy podaniu Michała Fidziukiewicza znajdował się na pozycji spalonej. W następnych minutach licznie zgromadzeni na Stadionie Ludowym kibice Zagłębia również nie mieli powodów do radości. Zupełnie odwrotnie niż fani GKS-u Tychy. Ich ulubieńcy wyszli na prowadzenie w 35. minucie po indywidualnej akcji Marcina Radzewicza. Kapitan gości otrzymał piłkę na połowie przeciwnika, uciekł obrońcom i w sytuacji sam na sam pokonał golkipera Sosnowca.

To oraz skandujące trybuny mocno zmotywowało piłkarzy Dariusza Banasika, którzy zintensyfikowali ataki. Szybko przyniosło to rezultat – jeszcze przed przerwą Michał Fidziukiewicz bardzo efektownym strzałem z okolic linii pola karnego pokonał Marka Igaza. Gospodarze w pierwszej połowie mieli nawet szansę wyjść na prowadzenie, bowiem w samej końcówce obrońcy z Tych zaczęli się gubić. Do szatni obie ekipy schodziły jednak przy wyniku 1-1.

Początek drugiej połowy nie odbiegał znacznie od tego co działo się przed przerwą. W Sosnowcu można było obserwować bardzo wyrównane spotkanie. Bardziej niż boiskowe wydarzenia uwagę mogła przykuwać oprawa. Lepiej w tę część gry weszli goście, którzy zdołali stworzyć sobie kilka obiecujących akcji. Na posterunku był jednak Wojciech Skaba, który konsekwentnie stawał na drodze ku szczęściu Jakubowi Świerczokowi. Jego skuteczne interwencje pozwalały partnerom na odważniejsze poczynania na połowie przeciwnika.

Sosnowiczanie nie byli w stanie jednak oddać groźniejszego strzału z gry. Z pomocą przyszli im jednak rywale oraz arbiter, który po faulu w polu karnym podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł Tomasz Nowak i bez mrugnięcia okiem pokonał Marka Igaza. Ten gol nie zmienił obrazu spotkania. W końcówce meczu można było oglądać akcje po obu stronach boiska. Swoje szanse mieli Jakub Świerczok czy Marcin Radzewicz, ale po drugiej stronie bardzo aktywni byli Robert Bartczak czy wpuszczony na boisko Dawid Ryndak. Żaden nie zdołał już dołożyć swojej cegiełki ku podwyższeniu prowadzenia. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 2-1. Z boiska nie mogli schodzić jednak zadowoleni – wynik w Puławach sprawił, że i kolejny sezon spędzą na zapleczu Lotto Ekstraklasy.

Atrakcyjność spotkania: 7/10
Piłkarz meczu: Michał Fidziukiewicz

Pod Ostrzałem GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24