Błyskotliwy Anderson i skuteczny Totti. Emocjonujące derby Rzymu na remis (ZDJĘCIA)

Grzegorz Ignatowski
W hitowym meczu 18. kolejki ligi włoskiej AS Roma podzieliła się punktami z Lazio Rzym. W pierwszej połowie na Stadio Olimpico istnieli tylko goście, a swoją przewagę udokumentowali dwoma golami. W drużynie Lazio pierwszoplanową rolę odegrał Felipe Anderson. W drugiej częsci spotkania do ataku zerwała się Roma, a dwie bramki Francesco Tottiego zapewniły gospodarzom cenny punkt.

Derby Rzymu zapowiadano jako mecz, który będzie miał ogromny wpływ na układ czołówki. Roma stanęła przed szansą by wskoczyć na fotel lidera, a Lazio liczyło na umocnienie się na trzeciej pozycji. Musiało jednak minąć trochę czasu, by piłkarze złapali odpowiedni rytm i pokazali licznie zgromadzonej publiczności do czego są zdolni w sytuacji, kiedy stawka jest bardzo wysoka. Wszystko zaczęło się na dobre w 25. minucie, kiedy to sprawy w swoje ręce wziął Felipe Anderson. Brazylijczyk idealnie dośrodkował z lewego skrzydła w kierunku nadbiegającego Mauriego, a ten strzałem z pierwszej piłki nie dał żadnych szans na udaną interwencję De Sanctisowi. Wyglądało na to, że Lazio podtrzyma znakomitą passę, szczególnie, że Anderson jeszcze nie zakończył swojego koncertu.

Ledwie cztery minuty później 22-letni Anderson zdecydował się na płaski strzał zza pola karnego. Zasłonięty De Sanctis nie zdołał w porę zainterweniować i w efekcie piłka wpadła do siatki tuż przy lewym rogu jego bramki. Wydawało się, że losy derbów Rzymu są już rozstrzygnięte.

− Już się skończył mecz? Poczekajmy do końca − pisał na Twitterze Zbigniew Boniek w odpowiedzi na tweeta Mateusza Święcickiego.

Nie podejrzewamy Bońka o zdolności jasnowidzenia, ale w tym przypadku prezes PZPN miał rację. Wystarczyło poczekać zaledwie trzy minuty od rozpoczęcia drugiej części spotkania, by wynik meczu uległ zmianie. A kto dał sygnał do ataku? Francesco Totti! Legendarny zawodnik Romy otrzymał piłkę w okolicach siódmego metra, po czym natychmiastowo uderzył w długi róg bramki Marchettiego. Efekt? Piłka wylądowała w siatce, dzięki czemu nadzieje na sukces "Giallorossich" odżyły. Nie minęło pięć mit a Marchetti po potężnym strzale z dystansu Iturbe musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, żeby wybić piłkę na rzut rożny. Wyglądało to jakby bramkarz Lazio chciał odbić pędzący z ogromną prędkością kulę wystrzeloną z pistoletu.

Lazio miało okazję by uciec rywalom na dwie bramki. W 59. minucie w Mauri w dogodnej sytuacji trafił jednak w słupek. Chwilę później Roma znów zaatakowała z werwą. Akcja prawym skrzydłem zakończyła się dośrodkowaniem w kierunku Tottiego, który wbiegał w pole bramkowe Marchettiego. Wydawało się, że as Romy nie ma prawa sięgnąć opadającej piłki, ale ten wygiął się do tyłu i w ekwilibrystyczny sposób skierował piłkę do siatki.

Losy spotkania w końcówce meczu mógł rozstrzygnąć rezerwowy Miroslav Klose. Wprowadzony na boisko w 65. minucie reprezentant Niemiec miał pikę meczową na dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego, lecz po jego strzale z bliskiej odległości skutecznie interweniował De Sanctis. Kilka chwil później sędzia zakończył spotkanie, co zapewne nie ucieszyło kibiców. Mecze na takim poziomie i z taką dawką emocji mogły by się w ogóle nie kończyć.

− Znacie moje powiedzenie "lepiej dwóch rannych, niż jeden nieżywy − pisał na Twitterze znany z jasnowidzenia Zbigniew Boniek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24