Bogdanka 2:1 GKS Katowice. Górnicy z Łęcznej wreszcie wygrali

Daniel Harasim
GKS Bogdanka dopiero w 4 kolejce zanotowała zwycięstwo pierwsze zwycięstwo w sezonie
GKS Bogdanka dopiero w 4 kolejce zanotowała zwycięstwo pierwsze zwycięstwo w sezonie Filip Trubalski
W końcu nastąpiło przełamanie zawodników GKS-u Bogdanki. Po serii porażek oko kibica cieszyć mógł nie tylko styl gry, ale i końcowy wynik korzystny dla zielono-czarnych. Z kolei katowiczanie zaliczyli już drugą porażkę i tym samym umocnili swoją pozycję w strefie spadkowej 1. ligi.

Czytaj koniecznie: Asy i Cieniasy meczu!

Już przed meczem jasne było, że zbliżające się 90 minut pełne będzie walki, potu i krwi. Spotkanie między Bogdanką, a GieKSą premiowane było przysłowiowymi sześcioma punktami. Z jednej strony w Łęcznej liczono na przełamanie fatalnej passy zespołu aspirującego do walki o Ekstraklasę. Z drugiej, w Katowicach marzy się jedynie o utrzymaniu i zajęciu jak najwyższej pozycji w pierwszoligowej klasyfikacji. Problem polega na tym, że o takie cele, z tak młodym i niedoświadczonym zespołem jest naprawdę ciężko.

Spotkanie rozpoczęło się wprost wyśmienicie dla gospodarzy. Już w jednej z pierwszych akcji meczu z lewej strony płaską piłkę na wysokość uda otrzymał Kamil Oziemczuk. Kompletne niepilnowany „Ozi” po prostu nie mógł nie wykorzystać tej sytuacji, toteż bardzo ładnym strzałem z woleja umieścił piłkę w prawym dolnym rogu bramki Witolda Sabeli.
Do ósmej minuty grę prowadziła Bogdanka, ale potem nastąpiło lekkie otrzeźwienie w szeregach drużyny ze Śląska. W 15. minucie meczu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niesamowicie spisał się Sergiusz Prusak. Przemysław Pitry bardzo mocno uderzał głową na bramkę, „Serek” najpierw odbił piłkę tak, że ta, zdawało się, mimo interwencji trafi do siatki, ale golkiper gospodarzy szybko pozbierał się do kupy, dokonał poprawki i z zagrożenia wyszedł obronną rękawicą.

W 20. minucie po raz pierwszy mogliśmy ujrzeć pieczołowicie przygotowywany na treningach "performance" Kamila Oziemczuka pod tytułem „Nie wiem co zrobić z piłką, strzelam z czterdziestu metrów”. Do końca spotkania pomocnik gospodarzy zaprezentował swoje wystąpienie jeszcze dwukrotnie. Zaprawdę świetne były to występy, aż dziw, że kwitowane przez publikę salwą śmiechu, zamiast gradem braw.

Od tego momentu już do końca pierwszej połowy mecz prowadzony był pod dyktando piłkarzy z Łęcznej. W 35. minucie meczu Maciej Ropiejko wybiegł sam na sam z bramkarzem, ale z tego pojedynku to Sabela wyszedł zwycięsko. Minutę później przed polem karnym piłkę dostał Michał Gamla, który genialnie, nie na siłę, ale technicznie, uderzył w poprzeczkę tuż przy spojeniu bramki gości. Do odbitej futbolówki dopadł Ropiejko, ale jego strzał obronił golkiper gości. Łęcznianie do końca pierwszej połowy potrafili wykreować jeszcze kilka interesujących ataków. Trójkolorowi potrafili odpowiedzieć jedynie niecelnym uderzeniem Pitrego.

Przez pierwsze pół godziny drugiej połowy dalej grę prowadził zespół gospodarzy. Na boisku mogliśmy obejrzeć m.in. piękne zagranie górą Gamli ze środka połowy gości, po którym sam na sam z Sabelą znalazł się Oziemczuk, czy też miłą dla oka dwuosobową kontrę wykonaną przez Ropiejkę i Pesira. Pierwszy odebrał piłkę na środku boiska, podał do Pesira, ten minął dwóch obrońców i odegrał do Ropiejki, któremu w fatalnym stylu poplątały się nogi i futbolówkę przejął Sabela. Chwilę wcześniej jednak to katowiczanie mieli swoją groźną sytuację. Pietroń mocno dośrodkował na około trzynasty metr z prawej strony boiska, ale niekryty Rakels nie wycelował w piłkę.

Od 65. minuty meczu gra nieco zbrzydła. Zaczęła się „kopanina”, dużo ostrej i siłowej gry. Mimo to, tempo ani na trochę nie zwolniło. Przyspieszyli natomiast piłkarz GieKSy. Najpierw groźnie zza pola karnego po ziemi strzelał Rakels, chwilę później po dośrodkowaniu z głębi pola mocno głową uderzał Wołkowicz, ale bezbłędny dziś Prusak wyciągnięty jak struna wyłapał groźny strzał.

W 74. minucie w końcu doigrał się niebezpiecznie grający przez większą część meczu Pietroń. Po kolejnym już groźnym wejściu sędzia Szrek po prostu nie mógł potraktować go ulgowo i pokazując mu drugą żółtą kartkę wyrzucił go z boiska.

Jakby tego było mało, po wolnym spowodowanym przez Pietronia Bogdanka podwyższyła wynik spotkania na 2:0. Idealną piłką na nos Tomasza Midzierskiego popisał się kapitan zespołu Veljko Nikitović. Ten pierwszy technicznym strzałem głową umieścił piłkę obok bezbronnego Sabeli.

Praktycznie do końca spotkania to wciąż Bogdanka stwarzała sobie co raz to więcej sytuacji bramkowych. W 83. minucie Toshikazu Irie wypuścił długim podaniem Ropiejkę, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Sabelą. Wyminął interweniującego bramkarza, ale z ostrego kąta trafił tylko w słupek.

Już w następnej akcji swojego, jak się później okazało honorowego, gola strzelili katowiczanie. Deniss Rakels pozazdrościł Kamilowi Oziemczukowi strzału z 3. minuty meczu, dlatego też postanowił go dokładnie skopiować. Identyczna wrzutka z tego samego miejsca i podobnie ustawiony Rakels popisał się takim samym uderzeniem z woleja, w ten sam róg… tej samej bramki.

Dwie minuty później Ropiejko mógł zapewnić łęcznianom spokojne ostatnie minuty spotkania. Po raz kolejny w tym meczu doszedł do sytuacji sam na sam z Sabelą, znów chciał go wymijać, ale zrobił to tak niefortunnie, że prawdopodobnie nawet obrońcy katowiczan nie wybiliby tak skutecznie piłki z pod nóg napastnika Bogdanki. Sfrustrowany postawą Ropiejki Veljko Nikitović wpadł niemal w furię. Od obdarcia byłego napastnika Kotwicy Kołobrzeg ze skóry, popularnego Radovana aż powstrzymywać musiał Michał Gamla.

Do końca spotkania już nic ciekawego nie wydarzyło się w Łęcznej. Trzy punkty zostały nad Wieprzem, a do Katowic powraca kondukt żałobny. GieKSa jest już w naprawdę ciężkiej sytuacji. Słaba gra, słabe wyniki i tylko dwa punkty po czwartej serii spotkań. W Łęcznej z kolei śmiało można otwierać wesołego szampana, bowiem piłkarze Bogdanki wreszcie przełamując się, miejmy nadzieję, rozpoczynają upragnioną wędrówkę w górę tabeli. Mecz naprawdę mógł się podobać i miejmy nadzieję, że to nie pierwsza i nie ostatnia tak ciekawa potyczka przy alei Jana Pawła II w trwającym sezonie ligowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24