Kapitalny spektakl na Signal Iduna Park. Borussia pokonała Napoli, gol Błaszczykowskiego! (ZDJĘCIA)

Daniel Kawczyński
Borussia Dortmund po emocjonującym widowisku wygrała na Signal Iduna Park z Napoli 3:1. Dla podopiecznych Juergena Kloppa trafiali: Marco Reus, Jakub Błaszczykowski i Pierre-Emerick Aubameyang. Dzięki temu zwycięstwu dortmundczycy wyprzedzili w tabeli grupy F drużynę z Neapolu.

Wynik dość spokojnie toczącego się pojedynku otworzyła tak naprawdę drobiazgowość Carlosa Velasco. W 9. minucie po dośrodkowaniu Kuby Błaszczykowskiego z rzutu rożnego, Federico Fernandez trochę się zagalopował i w walce o pozycje lekko pociągnął za koszulkę Roberta Lewandowskiego. Polak nawet nie drgnął, pewnie nawet tego nie poczuł, ale arbiter miał wszystko na widoku. Pomimo licznych protestów ze strony neapolitańczyków, znalazł podstawy do podyktowania rzutu karnego. Za chwilę pewnym uderzeniem piłkarzy Rafy Beniteza uciszył Marco Reus.

Szybka strata bramki wpłynęła negatywnie na morale gości. Zamiast dążyć do natychmiastowego odrabiania strat, musieli oni bronić się przed rosnącym naporem Borussii. Za sprawą kapitalnie funkcjonującej współpracy Lewandowskiego z Henrikiem Mkhitarjanem raz za razem powstawało zagrożenie w polu karnym gości. W pierwszej połowie "Lewy" dwukrotnie wyszedł na pozycję jeden na jeden z Pepe Reiną po otwierających podaniach Ormianina. Piłkę posyłał jednak albo obok słupka, albo zwycięsko z batalii wychodził czujny hiszpański bramkarz, który także wykazał się świetną czujnością w pojedynku z Mkhitarjanem. A podawał mu oczywiście Lewandowski. W międzyczasie z rzutu wolnego umiejętności Reiny sprawdził jeszcze Marco Reus (Reina wyciągnął strzał końcówkami palców).

W pierwszej części Napoli tylko na moment stawiło godny opór przeciwnikowi. W 21. minucie błąd Erika Durma wykorzystał Jose Callejon, z lewej strony wbiegł w pole karne, ale trafił jedynie w dalszy słupek. Z kolei tuż przed przerwą dwie niezłe szanse wypracowali sobie Goran Pandew i Pablo Armero. Pierwszy przejął futbolówkę w wyniku niefrasobliwego zagrania Kevina Grosskreutza i gdyby tylko lepiej dograł do niepilnowanego Gonzalo Higuaina, kto wie czy nie mielibyśmy remisu. Chwilę później z dystansu potężnie przymierzył Pablo Armero, czym jednak nie mógł zaskoczyć ofiarnie interweniującego Romana Weidenfellera.

Do końca spotkania dominacja Borussii była już prawie bezsprzeczna. Niesamowicie widoczny Mkhitarjan wspaniale inicjował i napędzał kontry, dostrzegał lepiej ustawionych kolegów, torując drogi do wypracowania bramkowych okazji. Samego siebie przeszedł jednak, kiedy przebiegł prawie pół boiska, z łatwością mijając przeciwników i uderzając bok Reiny. Na swoje szczęście Hiszpan zorientował się w trudnym momencie, dotknął piłkę ręką, którą tuż za linią zdołali wyekspediować defensorzy w niebieskich koszulkach. W odpowiedzi wypracowali szybką kontrę. Tym razem Gonzalo Higuain stanął jeden na jeden z Weindelfellerem. Niemiecki bramkarz identycznie jak jego odpowiednik po drugiej stronie w porę wyciągnął dłoń i uratował drużynę.

Zaraz po tym Napoli dostało drugi cios. Piłkę prosto do świątyni Reiny skierował pozostawiony bez opieki w polu karnym Kuba Błaszczykowski. Kapitan gospodarzy otrzymał przytomne zagranie z lewej strony od Marco Reusa, a jemu z kolei dał impuls inicjator całego ataku Robert Lewandowski.

2:0 na Signal Iduna Park praktycznie załatwiało sprawę. Napoli znalazło się w bardzo nieciekawym położeniu, ale nie traciło wiary w odwróceniu losów spotkania. I kontakt udało się złapać. Zaczęło się od fatalnej straty Sebastiana Kehla w środku pola. Po nim nastąpiło szybkie rozegranie piłki, za sprawą którego wprowadzony cztery minuty wcześniej Gonzalo Insignie strzelił precyzyjnie w długi róg. Asystę zaliczył Higuain.

Nadzieje Włochów odżyły. Nie umarła również pewność i żądne krwi kontry dortmundczyków. I to ona zwyciężyła. O wygranej przesądził wpuszczony za Błaszczykowskiego, Pierre Aubameyang. Najpierw jednak mógł pluć sobie w brodę. Wypuszczony przytomnym podaniem od Lewandowskiego minimalnie chybił sam na sam z bramkarzem. Ale niesmak nie trwał długo. Znów znakomitym zagraniem popisał się "Lewy", a rywal Kuby Błaszczykowskiego o miejsce w składzie już nie pomylił.

Dzisiejszy sukces Borussii miał kilku ojców. Bądź co bądź jednym z ważniejszych, jeśli nie najważniejszym był najbardziej cichy i niewidoczny w statystykach Mkhitarjan. Na gola zasłużył jak nikt inny, okazji miał wiele, próbował jeszcze coś ustrzelić w końcówce. I Pepe Reina znów okazał się przeszkodą. Warto jeszcze wspomnieć, że na dziewięć minut przed ostatnim gwizdkiem na murawie pojawił się powracający po kontuzji Łukasz Piszczek, który zmienił Reusa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24