KSZO wygrało spokój

Kamil Kołsut
Dzięki bramce Adama Cieślińskiego ostrowieckie KSZO może być już praktycznie pewne zachowania ligowego bytu. Gospodarze powinni w sobotę wygrać znacznie wyżej, po raz kolejny szwankowała jednak skuteczność.

Podopieczni Czesława Jakołcewicza - zmotywowani wiosenną pogodą i bezchmurnym niebem - od pierwszych minut rzucili się z furią na graczy Podbeskidzia. Kibice zgromadzeni na kameralnym obiekcie przy Świętokrzyskiej na bramkę musieli czekać nieco ponad 200 sekund. Piotr Bagnicki na prawej flance nieprzepisowo zatrzymał Jakuba Cieciurę, a piłkę z rzutu wolnego prosto na głowę Cieślińskiego dograł Łukasz Matuszczyk. Napastnik KSZO nie dał żadnych szans Richardowi Zającowi, strzelając swoją piątą bramkę w trwającym sezonie.

Po początkowym natarciu miejscowi, usatysfakcjonowani jednobramkowym prowadzeniem, cofnęli się do defensywy. Kilka krótkich podań na własnej połowie i długa piłka w kierunku skrzydłowego - koncept na grę chłopców Jakołcewicza specjalnie wyrafinowany nie był. Przyjezdni także nie mieli jednak pomysłu na skuteczne sforsowanie defensywy KSZO, do końca pierwszej połowy byliśmy więc już świadkami sennej i nieporadnej kopaniny. W 30. minucie miejscowi mogli podwyższyć prowadzenie, po akcji Cieciury z najbliższej odległości nie trafił jednak Cieśliński.

Drugą część gry - wzorem minionej - KSZO rozpoczęło od zdecydowanego natarcia. Już kilkanaście sekund po pierwszym gwizdku sam przed Zającem znalazł się Cieśliński, bramkarz przyjezdnych okazał się jednak minimalnie szybszy. Golkiper Podbeskidzia był tego dnia jednym z wiodących aktorów piłkarskiego widowiska - w 51. minucie fantastycznie wybił strzał Jarosława Białka, a parę chwil później w tylko sobie znany sposób sparował bombę Cieciury (świetny mecz wychowanka Powiślanki Lipsko).

Pod bramką Michała Wróbla gorąco zrobiło się tylko raz - na pół godziny przed ostatnim gwizdkiem bramkarz KSZO minął się z piłką po dośrodkowaniu, ta spadła pod nogi wprowadzonego na plac gry po przerwie Piotra Rockiego, były gracz warszawskiej Legii uderzył jednak zbyt lekko i obrońca miejscowych w ostatnich chwili zdołał wybić piłkę - zmierzającą do pustej już bramki - na rzut rożny. Wygrana dla KSZO ma smak podwójny, piłkarze z Ostrowca nie tylko bowiem wywalczyli cenne oczka, ale ograli też niegdysiejszego przełożonego - Roberta Kasperczyka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24