Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Jak Polska powinna zagrać z Czarnogórą? [ANALIZA]

Daniel Kawczyński
Nie ma się co oszukiwać. Szanse Polaków na awans do Mistrzostw Świata 2014 są już tylko czysto teoretyczne. W obliczu zbliżającego się niepowodzenia, Waldemar Fornalik musi odrzucić głosy niedowiarków i.. zaryzykować. Ultraofensywna, szybka, kombinacyjna gra. Z Celebanem na pozycji stopera, samotnym Krychowiakiem zabezpieczającym środek pola, rozgrywającym Klichem i Zielińskim jako „10”. To nie sposób na Czarnogórę. To wariant po prostu najlepszy.

Czas skończyć z dziecinnym pompowaniem balonika. Uświadommy sobie: dzisiaj nie gramy o awans, nie gramy o życie, tylko o honor. Najwyższy czas się z tym pogodzić. Po co przeżywać kolejne rozczarowanie, skoro -na dobrą sprawę - awans już przegraliśmy remisując w Kiszyniowie czy przyjmując lanie od Ukrainy. Teraz przy życiu trzyma nas tylko nadzieja, podobno matka głupich.

Po dzisiejszym wieczorze do końca eliminacji pozostaną tylko trzy spotkania. Oceniając dotychczasową postawę selekcjonera Waldemara Fornalika trzeba przyznać jedno: w meczach o stawkę boi się ryzykować. Nigdy nie zdecydował się na porzucenie starych schematów i dokonanie wielkiej rewolucji w wyjściowej jedenastce za jednym zamachem. Nie chodzi tutaj o wprowadzanie do drużyny Jakuba Koseckiego czy Pawła Wszołka.

Dwóch defensywnych pomocników gwarancją straconych goli. Jeden wystarczy

Dzisiaj Fornalik tak naprawdę nie ma nic do stracenia. On już wszystko stracił. Dlatego bez oporów powinien postawić wszystko na jedną kartę, zagrać va banque, niczym szalony hazardzista.

Od zarania dziejów stosujemy taktykę z dwoma defensywnymi pomocnikami. Praktycznie rzecz biorąc gramy sześcioma obrońcami (4 obrońców + 2 defensywnych pomocników). Pytanie, jaki z tego efekt? Obrona jak zawodzi, tak zawodzi. Bramki tracimy w niemal każdym spotkaniu. Czy naprawdę nie lepiej spróbować czegoś nowego, zamiast kolejny raz postawić na nieustannie obalany schemat?

Na polską miarę Grzegorz Krychowiak i Eugen Polański to naprawdę nieźli cofnięci pomocnicy. Koledzy z defensywy mogą liczyć na ich wsparcie, niemniej od nowoczesnego defensywnego pomocnika wymaga się umiejętności kreowania gry w ofensywie. I tu tkwi problem. Zarówno Krychowiak i Polański stanowią, w tym aspekcie, wartość ujemną. Wystawianie ich obu nie ma więc najmniejszego sensu. Jeden cofnięty zawodnik w drugiej linii, pełniący rolę pośrednika między defensywą a linii ofensywy, w zupełności wystarczy. Zdecydowanie do tej roli bardziej pasuje Krychowiak. Nie mówimy, że to wirtuoz, ale na pewno mniejsze zło niż Polański w budowaniu akcji, czytaj bardziej uniwersalny i mniej niedoskonały.

Rewolucja w pomocy i nowa rola Roberta Lewandowskiego

Potępiamy wygwizdanie Roberta Lewandowskiego w Gdańsku. Aczkolwiek z drugiej strony rozumiemy frustrację jego reprezentacyjną niemocą strzelecką. Nie kupujemy jednak kiczu, że grę w kadrze ma w głębokim poważaniu. Powtórzymy więc to co mówią inni, pod czym się jednak podpisujemy. Polska i Borussia to zupełnie inne światy. Tu nie ma Guendogana, nie ma Reusa. Nie ma szybkich, przemyślanych podań, częstych zamian pozycji. Dortmundzki fenomen strzelecki jest po prostu niemożliwy do powtórzenia. Ale przecież Lewandowski ma spory potencjał z wieloma możliwościami. Skoro strzelać nie może, powinien... zaskakiwać. Przeciwko Duńczykom bramki znów nie zdobył, ale ściągał na siebie uwagę obrońców. Bo jaki by w kadrze nie był słaby i nieskuteczny, zawsze przeciwnikom będzie kojarzył się z tym groźnym Lewandowskim z Borussii. A to oznacza, że będzie otoczony większą opieką, czym ma szansę utorować drogę i przestrzeń pozostałym partnerom, którym zdobywanie bramek przychodzi z większą łatwością. Ot, rola takiego fałszywego agenta.

Pytanie, teraz kto te bramki ma strzelać. W drugiej połowie meczu z Danią, Fornalik zrobił coś, czego nie robił dawno. Podjął ryzyko, opierając grę na barkach duetu żółtodziobów. Mateusz Klich wcielił się w zadania rozgrywającego. Może nie dał pokazu wielkiej gry, ale co najważniejsze przyniósł pożądany efekt w postaci bramki i asysty. Z kolei tuż przed nim, zaraz za plecami Lewandowskim, ustawił się Piotr Zieliński. Ogólny bagaż doświadczeń ma jeszcze mniejszy, tymczasem wypadł jak profesor. Strzelił bramkę, a świetny występ uwieńczył jeszcze kilkoma udanymi zagraniami. W tym schemacie i Lewandowski miał kilka okazji. Wreszcie mógł liczyć na liczne podania ze środka pola. Reasumując. Ustawienie: Klich-Zieliński-Lewandowski może zwiększyć siłę rażenia w ofensywie aż trzykrotnie.

Do tego możemy liczyć na pomoc dynamicznych skrzydłowych. Prawa flanka jest oczywistością, natomiast po drugiej stronie widzimy Waldemara Sobotę.W spotkaniu z Danią zwłaszcza po przerwie popisał się kilkoma odważniejszymi wejściami i stworzył sytuacje strzeleckie. A właśnie ktoś z takim charakterem jest nam potrzebny. Sobota powinien zdawać sobie również sprawę, że właśnie dzisiejszym występem rozpoczyna walkę o miejsce w składzie Clube Brugge.

Zbaw nas Królu Arturze

Chyba nasza najpewniejsza formacja. Zarówno Artur Boruc jak i Wojciech Szczęsny regularnie od początku sezonu bronią dostępu do bramek Southampton i Arsenalu. Co najważniejsze zbierają przeważnie same, pozytywne recenzje, choć pierwsza kolejka Premier League w wykonaniu Szczęsnego była - delikatnie rzecz ujmując - nieudana. Nie zmienia to faktu, że obaj są w wysokiej, reprezentacyjnej formie. Ale w parze z nią muszą iść jeszcze inne czynniki, kto wie czy nie ważniejsze. Nikogo chyba nie trzeba uświadamiać o stawce spotkania z Czarnogórą. Czeka nas ciężki bój, walka pod dużą presją, z którą Szczęsny bardzo często nie potrafi sobie poradzić. Boruc jest starym wyjadaczem, na boisku przeżył niejedno. Ma niezbędne doświadczenie, wielki charakter i w trudnych momentach potrząśnie lub ustawi mniej obytych kolegów. On uwielbia takie pojedynki.

Szukała czy Celeban? Byle nie Wawrzyniak

W środku obrony pewny miejsca może być tylko Kamil Glik, świeżo upieczony kapitan Torino. Trudniejszy jest wybór jego towarzysza. Łukasz Szukała dostał szansę z Danią, niestety zupełnie jej nie wykorzystał. Dopuszczał się głupich fauli w pobliżu pola karnego, nie nadążał z interwencjami, kryciem, bardzo często podawał niedokładnie. Słaby debiut w kadrze, zrehabilitował sobie wyeliminowaniem Legii z walki o Ligę Mistrzów. W Steaule Bukareszt, w lidze silniejszej niż polska, nadal uchodzi za stopera klasy europejskiej. Nie bez kozery, w końcu w każdym spotkaniu gwarantuje pewność. Jednak Piotr Celeban nie jest ani o pół klasy gorszy. Pełni talentu z Danią nie pokazał, ale z pewnością nie byłby słabszy od Szukały. Warto zaryzykować.

Została jeszcze, ta nieszczęsna lewa obrona. Pewne jest jedno. Byle nie Jakub Wawrzyniak. Jak słusznie zdradził taktykę kibic Podbeskidzia: „Grajcie na Wawrzyniaka, on jest cienki!”. Żeby nie było. Kuba to świetny, solidny ligowiec, lecz w reprezentacyjnej dyspozycji kompletnie się nie znajduje. Boenisch wprawdzie w Leverkusen radzi sobie ze zmiennym szczęściem, z Danią nie zachwycił, lecz nie oszukujmy się. By być lepszym od Wawrzyniaka, nie potrzeba zbyt wiele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24