Na początku roku poinformowaliśmy, że zarządzający ŁKS zdają sobie sprawę, iż obecnej spółki nie da się uratować i trzeba zacząć od nowa.
Najlepiej świadczy o tym fakt, że nikt dokładnie nie jest nawet w stanie oszacować zadłużenia klubu. W zależności od źródła informacji, zadłużenie ŁKS wynosi od 10 do 15 milionów złotych. Tylko wejście bardzo bogatego i zdeterminowanego inwestora - a raczej filantropa - do łódzkiego klubu mogłoby sprawić, by obecny ŁKS przetrwał.
Tak złej sytuacji finansowej nie było nigdy. A czasy Daniela Goszczyńskiego, jeszcze niedawno zgodnie uznawane przez całe środowisko ludzi związanych z ŁKS za finansową patologię, dziś jawią się jak raj...
Później szefowie łódzkiego klubu uwierzyli w złudzenia, że zbawcą będzie Krzysztof Wingert, który - co było pewne od początku - w interes nie wszedł. Dzisiaj nie ma żadnej ekonomicznej podstawy, by ratować zadłużoną spółkę, bo w perspektywie najbliższych lat nie ma szans, by mogła ona zarabiać. Powodem jest oczywiście brak nowego stadionu, co uniemożliwia grę na wyższym poziomie, niż pierwsza liga.
Pomijając sprawę obecnej licencji - nieprawomocnie zawieszonej przez Komisję Dyscyplinarną Polskiego Związku Piłki Nożnej - wiadomo, że musiałby się zdarzyć cud, by ŁKS otrzymał pozwolenie na grę w nowym sezonie. Dokumenty trzeba złożyć za miesiąc, ale w ŁKS nikt nawet nie pracuje nad stworzeniem dokumentacji licencyjnej. Jest bardzo prawdopodobne, że ŁKS o licencję nawet nie wystąpi.
Przypomnijmy, że tak samo ŁKS nie wystąpił o dofinansowanie z budżetu miasta, bo szefowie klubu dobrze wiedzieli, że nie spełnią wymagań. I to nie tylko finansowych, bo od nowego sezonu np. koniecznym wymogiem ma być oświetlenie boiska. A słupy oświetleniowe zostały niedawno zdemontowane.
Identyczne problemy, jak ŁKS ma obecnie drugoligowy Tur Turek, który ma jednak wielką przewagę - ma nieporównywalnie mniejsze zadłużenie. Szacuje się, że Tur ma zobowiązania na poziomie ok. 800 tysięcy złotych, czyli prawie dwadzieścia razy mniejsze, niż ŁKS. Formalnie sprawa jest bardzo prosta - należy zmienić siedzibę spółki, przenieść ją z Wielkopolskiego do Łódzkiego Związku Piłki Nożnej, a następnie zmienić nazwę na ŁKS. Dokładnie w ten sam sposób od długów uciekł choćby Lech Poznań, który de facto jest przeniesioną do Poznania Amiką Wronki. Z kolei Polonia Warszawa to Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski ze zmienioną nazwą. Dokładnie taki sam plan jest w ŁKS.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?