Lotto Ekstraklasa. Cyrkowy gol nie wystarczył. Cracovia pozwoliła Termalice wyrównać

Kaja Krasnodębska
Cracovia - Termalica 1:1
Cracovia - Termalica 1:1 Andrzej Banas / Polska Press
Lotto Ekstraklasa. W bólach Cracovia gromadzi kolejne punkty, ale widocznie na tym etapie sezonie tak to musi już być. Drużyna Michała Probierza tym razem zremisowała u siebie, chociaż prowadziła. Wspaniały gol Michała Helika, zwany fachowo Scorpion Kick", okazał się być tylko na wagę oczka. W końcówce Bruk-Bet Termalica Nieciecza potrafiła wyrównać na 1:1. Do siatki trafił Vlastimir Jovanović, któremu rozpaczliwie próbował przeszkodzić jeszcze Helik.

W sobotę, jak w ostatnim czasie co tydzień, derby Małopolski. Drugie z rzędu z udziałem piłkarzy Pasów. Przed tygodniem Cracovia w Niecieczy spotkała się bowiem z Sandecją Nowy Sącz, by teraz podjąć na własnym stadionie Bruk-Bet Termalicę. Przed pierwszym gwizdkiem spotkanie zapowiadało się niezwykle wyrównanie: obie ekipy jak dotąd w dużej mierze rozczarowywały, więc nawet pomimo coraz wyższej formy zarówno krakowian czy też podopiecznych Macieja Bartoszka, nikt nie oczekiwał tutaj wybitnych zawodów.

Do tego niezbyt zachęcająca do opuszczania domu pogoda i na trybunach stadionu przy ulicy Kałuży nietrudno było dojrzeć puste miejsca. Kibice zdawali się nie wierzyć w sukces swoich podopiecznych nawet w starciu z bogatszymi zaledwie o jeden punkt Słonikami. Nieciecza nigdy nie należała do najłatwiejszych dla Pasów przeciwników. Ostatni raz Cracovia pokonała Bruk-Bet Termalikę jeszcze na zapleczu Ekstraklasy, w maju 2013 roku. Z kolei poprzednie dwa mecze przy Kałuży zakończyły się zwycięstwami Słoników. Podobnego scenariusza tej październikowej soboty Michał Probierz po prostu nie chciał. W tym celu dokonał kilku roszad w składzie - do wyjściowego składu powrócili Grzegorz Sandomierski, Miroslav Covilo oraz powołany niedawno do reprezentacji kraju Jaroslav Mihalik. Po drugiej stronie barykady tym razem oglądać można było między innymi Patrika Misaka.

Czy kibice, którzy tego dnia zdecydowali się pozostać w domu, mogli żałować? Z początku z pewnością nie, bo pierwsze minuty tego spotkania nie należały do najciekawszych. Ani jednej ani drugiej stronie nie można było odmówić ambicji, lecz na premierowe groźniejsze strzały długo trzeba było czekać. Z samej boiskowej postawy lepsi wydawali się goście, lecz ich przewaga w posiadaniu piłki nie przekładała się na zagrożenie na bramce Grzegorza Sandomierskiego. Szybko rozgrywali piłkę, bez większego problemu dostając się w okolice pola karnego przeciwnika, lecz ciężko było z ich strony o celne uderzenia. Z sześciu prób, w światło bramki powędrowała zaledwie jedna.

Dwukrotnie częściej interweniować musiał Jan Mucha. Pasy zaczęły bowiem nieco budzić się w końcówce drugiej połowy. Już jedna z pierwszych groźniejszych akcji w ich wykonaniu przyniosła spore kontrowersje. Po dośrodkowaniu, we własnym polu karnym ręką zagrał Bartosz Szeliga. Arbiter nie dostrzegł jednak złych intencji w zachowaniu pomocnika. O szczęściu Słonie mogły mówić także tuż przed zejściem do szatni. Od straty gola oddzieliła ich jedynie nieskuteczność Jakuba Wójcickiego.

Widząc boiskową przewagę swoich podopiecznych i przy tym okrągłe zero zdobytych w pierwszej połowie goli, Maciej Bartoszek zdecydował się na dwie roszady już w przerwie. Do boju puścił ofensywnie nastawionych Samuela Stefanika oraz Bartosza Śpiączkę. Wydaje się, że szybko przyniosło to zamierzone efekty - chwilę po wznowieniu gry bliski wpisania się na listę strzelców był Łukasz Piątek. Również Cracovia znacznie mocniej weszła w drugą część tego meczu. W ciągu zaledwie kilku minut swoje szanse mieli Michał Helik czy Jakub Wójcicki.

Mecz nieco się więc nam rozwinął, a poczynania obydwu zespołów niosły za sobą o wiele więcej emocji niż przed przerwą. Nieznacznie wzrosło również tempo tego meczu. Kolejne akcje to z jednej, to z drugiej strony pozwalały liczyć na emocjonującą końcówkę. I taka też ona była. Wynik w 81. minucie otworzył bowiem Michał Helik. Obrońca najwyżej wyskoczył do dośrodkowania od Szymona Drewniaka, by głową wpakować piłkę do siatki. Jego radość nie trwała jednak długo. Zaledwie chwilę później wyrównujące trafienie zdobył bowiem Vlastimir Jovanović. Nadbiegając uderzył z pierwszej piłki tak mocno, że były stoper Ruchu nie był w stanie skutecznie interweniować. Dzięki tej bramce Słoniki wywożą z Krakowa jeden, bardzo cenny punkt. Mimo że samo spotkanie do najwybitniejszych nie należało, to końcówka w zupełności rekompensowała poprzednie 80 minut.

Piłkarz meczu: Michał Helik
Atrakcyjność meczu: 4/10

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24