Piotr Polczak: Cracovia faworytem derbów? Podchodzę do tego ostrożnie [ROZMOWA]

Andrzej Stanowski/Dziennik Polski
Lechia Gdańsk - Cracovia
Lechia Gdańsk - Cracovia Karolina Misztal/Dziennik Bałtycki
- To są troszeczkę inne mecze, wiem, że najważniejsze dla wszystkich kibiców w Krakowie. Niczego nie da się w nich przewidzieć. To fakt, że gramy od wiosny dobrze, że nie przegraliśmy od dziesięciu kolejek. Ale czy to znaczy, że jesteśmy faworytem? - mówi obrońca Cracovii, Piotr Polczak.

Zdobyty przez Pana gol dał Cracovii wygraną w meczu z Lechią. Trafił Pan dodatkowo z Krzysztofem Pilarzem do jedenastki kolejki Canal+. Czuje Pan na pewno satysfakcję?
Mam jakoś szczęście do Lechii, wiosną też po moim strzale głową wygraliśmy 3:2. Fajnie znaleźć się w jedenastce kolejki. Ale najważniejsze, że wygraliśmy, bo na pierwszym miejscu jest dobro drużyny. Cieszy dobry start, bo jak sięgam pamięcią, Cracovia miała ciężkie początki i potem jakoś się to za nią ciągnęło.

Teraz przed wami derbowy pojedynek z Wisłą. Sięgnąłem do statystyk, grał Pan w siedmiu meczach z „Białą Gwiazdą”. Pamięta Pan swój pierwszy występ przeciwko Wiśle?
Tak, to było w 2008 roku na Reymonta, dwa razy nie upilnowaliśmy Pawła Brożka, przegraliśmy 1:2. Kończyliśmy mecz w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę dostał Marcin Cabaj, a ponieważ wyczerpaliśmy limit zmian, do bramki musiał wejść Przemysław Kulig.

Najmilsze wspomnienia z derbów?
Na pewno rok 2009, Wisła była gospodarzem, ale z uwagi na remont jej stadionu graliśmy w Sosnowcu. I choć nie byliśmy faworytem, wygraliśmy po bramce Michała Golińskiego 1:0. Drugie derby, które utkwiły mi w pamięci, to mecz w 2010 roku na Suchych Stawach. Przegrywaliśmy 0:1, w ostatnich sekundach Mariusz Jop niefortunnie trafił do własnej bramki. Remis był dla nas jak zwycięstwo, bo dawał utrzymanie, a rywal stracił szanse na mistrzowski tytuł.

Wiosną tego roku nie sprostaliście Wiśle na jej stadionie…
Przegraliśmy 1:2, załatwił nas duet Paweł Brożek – Semir Stilić. Wprawdzie Marcin Budziński zdobył potem kontaktowego gola, walczyliśmy do końca, mieliśmy swoje okazje, ale rywal wygrał zasłużenie.

Fachowcy twierdzą, że po raz pierwszy od wielu lat przystąpicie do derbów w roli faworyta. Co Pan na to?
Zawsze podchodzę do tego ostrożnie. Jest takie powiedzenie, że derby rządzą się swoimi prawami. Jesienią 2014 roku Wisła pod wodzą Franciszka Smudy była faworytem, a na Kałuży wygrała Cracovia po bramce Miro Covilo w 90. minucie. To są troszeczkę inne mecze, wiem, że najważniejsze dla wszystkich kibiców w Krakowie. Niczego nie da się w nich przewidzieć. To fakt, że gramy od wiosny dobrze, że nie przegraliśmy od dziesięciu kolejek. Ale czy to znaczy, że jesteśmy faworytem? Moim zdaniem nie ma w tym meczu zdecydowanego faworyta. Może nie jest to ta sama Wisła co przed kilku laty, nawet sprzed roku, kiedy dyrygował nią Stilić, ale są inni zawodnicy, też mają swój styl i na pewno będą bardzo groźni. Naszym atutem jest to, że gramy u siebie. Inaczej się gra, kiedy cały stadion jest przeciwko tobie, a inaczej, kiedy masz za sobą fanów.

Chyba to dla was dobrze, że gracie z Wisłą na początku sezonu, bo rywal z uwagi na spore zmiany personalne nie jest jeszcze zgrany…
Nie jest tak ważne, z kim gramy w jakiej kolejce. Jechaliśmy do Gdańska na boisko faworyta i wygraliśmy.

Wytrzymacie presję tego meczu?
Presja jest w każdym meczu. Balon jest napompowany, ale lepiej jest wygrywać, mieć za sobą dobrą serię niż przystępować do derbów po serii porażek.

źródło: Dziennik Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24