Pokochajcie również Meliksona

Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny, publicysta
Paweł Zarzeczny, publicysta Polskapresse
Doszedłem do zaskakującego wniosku. Mianowicie w Warszawie więcej ludzi przebiegło w ostatnią niedzielę maraton (jakieś czterdzieści kilometrów z okładem), niż zazwyczaj ogląda mecze jednej z czołowych drużyn Ekstraklasy. Wynik jakieś pięć tysięcy do dwóch, czyli lekki nokaut.

Czyli Polacy wolą się męczyć sami przez kilka godzin biegania, niż patrzeć jak męczą nas inni, przez chwilkę kopania. Wniosek? Polacy jak zwykle zadziwiają bezsensownym zapałem, bo od biegania maratonów można najwyżej się rozchorować, podczas gdy od patrzenia na piłkę jedynie zdenerwować.

No, ale ten maraton to piękny mit. Filipidesa, który biegł z Maratonu do Aten wieszcząc o pobiciu Persów (zanim zmarł, biedaczysko). Otóż, jedyny poważny historyk tamtych czasów, Herodot, w ogóle takiego faktu nie dostrzegł, zatem pewnie w ogóle nikt w tamtych czasach nie biegał, sandały się zresztą do tego nie nadawały (jeśli ktoś nie wierzy, niech sam spróbuje). No, ale upamiętniamy przecież nie tylko ten jeden mit ludzkości. Kojarzycie?

No dobra, ale na jeden dzień stałem się miłośnikiem maratonów. W Warszawie nagrodą był samochód Volvo - więc… kolejny mit padł, że to dobre szwedzkie auto. Okazuje się, że już od pewnego czasu jest Made in China! No i wygrał je Kenijczyk (John Sammy Kibet). Brawo, ale zaraz się zmartwiłem… Czemu? Bo jak niedawno jego rodak David Rudisha został mistrzem świata na 800 metrów, w ojczyźnie fetowano go zabiciem na uroczystą wieczerzę Masajów aż 400 krów (mają apetyt, ok., ale żal po tych medalach aż tylu zwierząt!). Gdy pisałem ten felieton inny Kenijczyk - Patrick Makau - wygrał maraton w Berlinie z najlepszym w historii tej dyscypliny wynikiem. Pytanie czemu oni są tacy dobrzy w biegach (w wyborach prezydenckich w USA również, bo ojciec Baracka Obamy urodził się przecież w kenijskiej prowincji Nyanzaale, są tacy, którzy twierdzą, że w Kenii urodził się również jego syn, ale to tak na marginesie). Bo chodząc po nierównym podłożu (absolutny fakt naukowy) mają wspaniale wyprostowaną sylwetkę, odciążony kręgosłup, silne nogi, no a za rywali przez tysiące lat lwy i gepardy - przyznajcie, to musi być prawdziwa kuźnia mistrzów! No, ale jaki wniosek? Oto Kenijczyk wygrywa auto z Chin w Polsce, czyli globalizacja w maratonie jest absolutna!

Odwrotnie niż w piłce, niestety. Odzywają się ludzie, którym przeszkadza Maor Melikson w polskiej kadrze, bo… tylko mamę ma Polkę! Czy ludzie wiedzą, na czym polegał sukces Stanów Zjednoczonych? Na byciu Ojczyzną dla wszystkich głodnych, chleba i pracy. Sukces Wielkiej Brytanii i Niemiec? A Francji? No więc Polska nie może zostać zaściankowa. Raz w roku dać chińskie auto Kenijczykowi i udawać postępowy świat? Postęp to otwartość i konkurencyjność! Zawsze!

No, ale żeby było też trochę o futbolu, nasz Szczęsny wreszcie nie puścił goli, ani dwóch, ani czterech, ani ośmiu. Nasz zaścianek się zachwyca, 90 minut bez straty gola z Bolton Wanderers to jest coś! Ale tylko dla zaścianka, przyrzekam. Chcąc być światem - pokochajcie również Meliksona.

Autor jest ekspertem stacji Orange Sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24