Śląsk w nowym rozdaniu. Jak Levy poukłada wrocławian? [KOMENTARZ]

Maciek Jakubski
Jak Stanislav Levy poukłada zespół Śląska Wrocław?
Jak Stanislav Levy poukłada zespół Śląska Wrocław? Tomasz Hołod / Polskapresse
Już za tydzień wrocławski zespół rozpocznie sezon 2013/14. Na pierwszy ogień pójdzie Liga Europy, a zaraz potem, w weekend, wystartuje Ekstraklasa. Przerwa letnia w tym roku była wyjątkowo krótka, tymczasem Śląsk przeszedł chyba największą modernizację od chwili awansu do Ekstraklasy.

Sparing: Śląsk Wrocław - Dukla Praga 2:2

Czeskie rządy

Nowe rozdanie we Wrocławiu to w dużym stopniu dzieło autorskie trenera Stanislava Levy'ego. Nie w całości, bo jak sam przyznaje brakuje mu jeszcze dwóch-czterech zawodników do pełni szczęścia. Niemniej jednak, to okienko transferowe można śmiało uznać za pierwsze, w którym Levy decydował o drużynie. Rok temu przejął drużynę już ukształtowaną przez trenera Lenczyka, pół roku temu ze względu na niejasną sytuację finansową, również nie mógł dokonać wzmocnień. Dopiero zatem jesienią będzie można rzetelnie ocenić, czy Czech jest dobrym szkoleniowcem, czy ma pomysł na zespół i co najważniejsze, czy zawodnicy realizują jego polecenia.

Czystki i straty

Levy rozpoczął przygotowania do nowego sezonu od przewietrzenia szatni. Na pierwszy ogień poszli dwaj wysocy napastnicy: Łukasz Gikiewicz i Johan Voskamp. Stateczni i wolni nie pasowali do koncepcji trenera, więc z oboma rozwiązano kontrakty. Napastnicy szybko znaleźli nowe kluby, odpowiednio Omonię Nikozję i Spartę Rotterdam. Trzecim napastnikiem, który opuścił Wrocław był Cristian Omar Diaz, zawodnik świetny, który jednak nie radził sobie kompletnie poza boiskiem i bez żalu pożegnano się z Argentyńczykiem. Śląsk nie przedłużył także umowy z Rokiem Elsnerem, który niedawno podpisał kontrakt z Arisem Saloniki. Z końcem czerwca skończyło się także wypożyczenie Erica Mouloungui z Al Wahda.

Jednak ciężko mówić, by odejście tych pięciu piłkarzy stanowiło jakieś kolosalne osłabienie dla Śląska. Wiosną Diaz, Voskamp i Elsner w najlepszym wypadku okupowali ławkę rezerwowych, Mouloungui zaliczał ogony, a Gikiewicz grał, bo ktoś musiał truchtać na szpicy. Trzeba jednak przyznać, że Śląsk doznał dwóch dużych osłabień, bowiem drużynę opuścili Piotr Ćwielong (VfL Bochum) i Marcin Kowalczyk (Wołga Niżnyj Nowogród). Jeśli nie najlepsi, to i tak kluczowe postacie wrocławskiego zespołu z rundy wiosennej. W obu przypadkach zawinili włodarze klubu, którzy po prostu zaspali z przedłużeniem kontraktów. W dodatku w ostatnim sparingu z Duklą Praga ciężkiej kontuzji doznał Rafał Grodzicki.

Wzmocnienia

Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że w czerwcu transfery do Śląska wyglądały przynajmniej ciekawie. Dziurę po Kowalczyku sprawnie załatano Tomkiem Hołotą. Zawodnikiem młodym, ale już ogranym i takim, którego bez obawy można rzucić na wszystkie fronty. Moim zdaniem to właśnie Hołota powinien w wyjściowym składzie zastąpić wolnego i popełniającego błąd za błędem Kaźmierczaka. Hołota będzie na pewno wzmocnieniem Śląska na lata. Świetnym transferem jest sprowadzenie Brazylijczyka Dudú. Wrocławianie od niepamiętnych czasów nie mieli lewego obrońcy.

Wystawianie Pawelca czy Spahicia to była konieczność, ale też i dywersja. Dudú jest zawodnikiem sprawdzonym w Ekstraklasie, który gwarantuje ciąg na bramkę, asysty i stabilizację po lewej stronie. Pytanie tylko w jakiej jest formie Dudú po pobycie w Meksyku? Wreszcie z przodu Levy postawił na zawodników, których zna lub obserwował od jakiegoś czasu. Sebino Plaku był jego podopiecznym w Albanii. Grał tam na pozycji napastnika, ale w sparingach Śląska raczej biega na skrzydle. Zresztą sam przyznaje, że nie jest egzekutorem. Czy w takim razie jest w stanie zastąpić "Pepe" Ćwielonga?

Na szpicy napastnikiem jakiego od wieków poszukuje Śląsk ma być Marco Paixao. Portugalczyk do tej pory grał na peryferiach prawdziwego futbolu, ale w ostatnim sezonie miał dobre statystyki na Cyprze. 15 bramek w 31 meczach to niezły wynik, choć mało kto głośno mówi, że większość tych bramek padła w meczach grupy spadkowej. Dlatego moim zdaniem Paixao to jedna, wielka niewiadoma. Może okazać się strzałem w dziesiątkę w naszej słabej Ekstraklasie, a może być również napastnikiem kalibru Diaza i skończyć sezon z pięcioma trafieniami. Wzmocnienia mimo wszystko dobre, choć w dalszym ciągu przydałoby się jeszcze dwóch, trzech zawodników.

Na pewno brakuje partnera dla Kokoszki w środku obrony, a także zmiennika dla Paixao i jeszcze jednego skrzydłowego. Mimo wszystko Patejuk i Plaku to nie są chyba tak dobrzy zawodnicy jak Ćwielong. Za największe wzmocnienie wrocławskiej drużyny należy uznać przedłużenie kontraktu z Sebastianem Milą. Może jest już wiekowy, być może każdy w Ekstraklasie dokładnie wie jak on gra, ale mimo to na naszym podwórku jest niekwestionowaną gwiazdą. Gwarancją kilku bramek i wagonu asyst w sezonie. Nic zatem dziwnego, że chyba każdy we Wrocławiu uważa przedłużenie kontraktu z Milą za najlepszy transfer lata.

Młodzież

Tradycyjnie już w sparingach swoje pięć minut otrzymała wrocławska młodzież. Wiosnę z pierwszą drużyną spędziło dwóch najzdolniejszych młodzieżowców: Kamil Dankowski, Mateusz Fedyna i Marcin Przybylski. Latem do pierwszego składu trafili bramkarz Wrąbel, pomocnik Uliczny i skrzydłowy Majcher. Po kontuzji kolejną szansę otrzymał także Menzel. Na obóz przygotowawczy z siódemki nie pojechali Majcher i Fedyna, którzy pewnie zostaną gdzieś wypożyczeni. Na dziś wydaje się, że najbliżej składu są Przybylski i Dankowski, ten drugi zresztą powinien poradzić sobie w rywalizacji z Sochą i Ostrowskim, bo poza doświadczeniem obaj nie mają tylu atutów, co Dankowski. Widać również, że trenerowi zaimponował Uliczny i on także powinien dostać swoją szansę w Ekstraklasie lub Pucharze Polski.

Styl ten sam

Jedno jest pewne - chociaż Śląsk ma wreszcie dwóch, szybkich napastników, to jednak dalej będzie grał ustawieniem 4-5-1 z dwoma defensywnymi pomocnikami, a za ofensywę będą odpowiadali Mila, Sobota i drugi skrzydłowy, kimkolwiek on będzie. Szybki, lepiej wyszkolony napastnik ma jednak pozwolić na sprawniejsze rozgrywanie piłki w ataku pozycyjnym i trójkątach. To była bolączka wrocławian w poprzednich rozgrywkach, gdy piłka szybko krążyła na jeden, dwa kontakty pomiędzy Milą, Sobotą, Ćwielongiem, a kiedy trafiała do Gikiewicza, to zaraz padała łupem przeciwnika. Lepiej ofensywa powinna funkcjonować także dzięki Dudú, który w Widzewie zaliczył mnóstwo asyst. Tego także brakowało Śląskowi, bo Pawelec zdecydowanie odstawał poziomem ofensywnym od prawych obrońców, czy to Sochy czy też Ostrowskiego. W nowym sezonie dobrze funkcjonować powinny oba boczne sektory. Nowy Śląsk będzie zatem grał tak samo jak wiosną, tylko jeszcze szybciej i jeszcze bardziej ofensywnie.

Czas na wagę złota

Oczywiście ta drużyna potrzebuje czasu. Nowi gracze muszą się wkomponować w zespół, przystosować się do taktyki czeskiego trenera, nauczyć się schematów. Wyrwy po Kowalczyku i Ćwielongu też trzeba załatać. Niemniej jednak Śląsk w nowym sezonie po kilku tygodniach wspólnych treningów i przetraciu się nowych piłkarzy powinien być groźny dla całej Ekstraklasy. Pod warunkiem, że poprawi też kilka elementów jak np. grę w obronie i skuteczność. Po sparingach bowiem widać, że starych grzechów wrocławian nie udało się wyeliminować.

Polub nas na Facebooku! Tam dzieje się jeszcze więcej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24