Sławomir Peszko o wieczorze kawalerskim Lewandowskiego: - Brakowało tylko, żeby paparazzi zajrzeli do kibla

Piotr Rzepecki
Piotr Rzepecki
PAP/EPA/SIU WU, PAP/EPA/JUAN CARLOS HIDALGO/twitter Interia Sport
- Kilka lat później ślub postanowili wziąć Robert i Ania. "Lewy" poprosił mnie wtedy, żebym był jednym z jego czterech świadków - czytamy w najnowszej biografii Sławomira Peszki. Były reprezentant Polski wraz z dziennikarzem Interii, Sebastianem Staszewskim zebrał wszystkie wspomnienia ze sportowej kariery w jedną całość i podzielił się nimi w ponad 400-stronnicowej książce. Nie brakuje w niej jednego z najbardziej interesujących wątków: ten o jego przyjacielu, Robercie Lewandowskim.

Urodzony w Jaśle Peszko od lat budzi spore emocje u kibiców. Znany jest z poza boiskowych afer, jako jedna z najbardziej kolorowych postaci w Polskiej piłce ostatniej dekady. Jego nazwisko również nieprzerwanie łączone jest z jednym z najlepszych piłkarzy świata, Robertem Lewandowskim. Nie od dziś wiadomo, że napastnik FC Barcelony i obecnie skrzydłowy III-ligowej Wieczystej Kraków są od ponad 14 lat przyjaciółmi. To właśnie wątek Roberta Lewandowskiego był jednym z najbardziej gorących tematów, o których czytelnicy "Peszkografii" mogli się dowiedzieć.

Kilka lat później ślub postanowili wziąć Robert i Ania. „Lewy” poprosił mnie wtedy, żebym był jednym z jego czterech świadków. Nie mogło się więc obyć bez kozackiego wieczoru kawalerskiego.

Robert Lewandowski poślubił swoją partnerkę, Annę w czerwcu 2013 roku. Jeszcze wtedy nie był piłkarzem światowego formatu, choć warto dodać, że był świeżo po finale Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund (przegranym w Londynie z przyszłym pracodawcą, Bayernem 1:2). Zbliżał się jego ostatni sezon na Signal Iduna Park, po którym przeniósł się do Bayernu Monachium.

Lewandowski był już dużą gwiazdą, ale nikt z nas nie pomyślał, żeby wyczarterować prywatny samolot i na Lazurowe Wybrzeże polecieliśmy regularnymi liniami. Co prawda on, ja i Szczęsny weszliśmy na pokład terminalem VIP, ale i tak nie udało się nam uniknąć ogona. Już w Nicei, kiedy jechaliśmy z lotniska do hotelu Radisson, za naszym busem pojawił się biały fiat, który co chwilę podjeżdżał, żeby sprawdzić, kto siedzi za zaciemnianymi szybami.
– Paparuchy… – nie mieliśmy wątpliwości.
Kulczyk, zwany "Szyną”, który jest ochroniarzem "Lewego”, w końcu kazał zatrzymać auto.
– Ja ich zablokuję, a wy spier***. Jakoś was później znajdę.
Tak też się stało. Zahamowaliśmy, a "Szyna” wyskoczył na ulicę i bezczelnie stanął przed fiatem. Dzięki temu nie niepokojeni mogliśmy wybrać się do… McDonalda.

We Francji spędziliśmy trzy zajeb*** dni. Byliśmy w olbrzymim aquaparku, pozwiedzaliśmy też Monako, chociaż do Casino de Monte-Carlo nie zaszliśmy. Wojtek wynajął natomiast lożę w słynny klubie Le Baoli w Cannes. Nasze miejsca znajdowały się na środku dyskoteki, więc rzucaliśmy się w oczy. Obok imprezował jakiś książę z Danii czy Norwegii, który wyglądał na wkurw***, że to my, a nie on, jesteśmy atrakcją nocy. Kozaczyliśmy jednak tylko przez jakieś dwie godziny.
– O kur**… – jęknęliśmy po grubym wejściu czterech Arabów. Gdy pojawili się w klubie, cristale i moëty zaczęły latać w powietrzu, do tego zrobiono im pokaz fajerwerków, przyniesiono tace z dzikami czy innymi sarnami. Od razu obsiadło ich ze trzydzieści kobiet, każda wyglądająca jak króliczek Playboya. Nie wiem, ile szejkowie wydali tamtego wieczora, ale na pewno nie graliśmy w ich lidze.
Co prawda bawiliśmy się świetnie, ale Robert nie mógł poszaleć tak, jakby chciał. Mieliśmy świadomość, że jesteśmy obserwowani, nawet gdy płynęliśmy jachtem z Cannes do Saint-Tropez. Zdjęcia robiono nam na plaży, na mieście… Brakowało tylko, żeby paparazzi zajrzeli do kibla. Nadrobiliśmy dopiero na weselu, które „Lewy” z Anią zorganizowali w Trębkach Nowych. Co jednak wydarzyło się w Trębkach, pozostanie w Trębkach…

To jeden z wielu gorących fragmentów, dla których warto sięgnąć po lekturę. "Będzie się działo" - takim hasłem promuję książkę wspomniany Robert Lewandowski, którego kilka słów zamieszczonych jest na okładce. Dziś w Warszawie na PGE Narodowym odbyła się oficjalna prezentacja z autorem i pisarzem. Czytelnicy mogli zadać piłkarzowi pytanie, zrobić zdjęcie i dostać autograf od bohatera "Peszkografii".

Aktualnie 37-letni Sławomir Peszko przywdziewa koszulkę Wieczystej Kraków, jednak w tym roku na boisku go nie zobaczymy. Kapitan Żółto-Czernych jest po operacji kolana. Ma wrócić do gry w rundzie wiosennej. Jego drużyna jest vice-liderem tabeli IV grupy III ligi. Traci trzy oczka do ŁKS-u Łagów.

REPREZENTACJA w GOL24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24