2 liga: Raków zakotwiczony u brzegu pierwszej ligi. Z kołobrzeżanami tylko na remis.

Kaja Krasnodębska
Raków Częstochowa
Raków Częstochowa Polska Press
W sobotę w Rakowie zapowiadało się bardzo ważne spotkanie. Gospodarze zwyciężając z powoli godzącą się ze spadkiem Kotwicą, mogli na długo przed zakończeniem sezonu zdobyć bilet na zaplecze Lotto Ekstraklasy. Motywacja ogromna, szanse – biorąc pod uwagę nienajlepszą formę kołobrzeżan również spore. I jak to często z takimi meczami bywa – faworyt nie stanął na wysokości zadania. Spotkanie zakończyło się skromnym 0-0, a Raków awans będzie musiał przyklepać kiedy indziej.

Sobota mogła okazać się w Częstochowie niezwykle piękną. Nie tylko ze względu na długo oczekiwane ocieplenie, ale przede wszystkim na jeszcze dłużej wyczekiwany awans do 1 ligi. Aby formalnie go przypieczętować, podopieczni Marka Papszuna musieliby zwyciężyć z plasującą się na dnie tabeli Kotwicą, a w Poznaniu Warta pokonać zajmujący czwarte miejsce Radomiak. Jak się później okazało drugiej części planu nie udało się wykonać. Co z pierwszą?

Jak podkreślał w przedmeczowych wywiadach Marek Papszun, mimo słabych wyników i jeszcze gorszego miejsca w tabeli, częstochowianie to nie jest słaby zespół. W swoich szeregach kołobrzeżanie mają naprawdę solidnych piłkarzy. Zabrali ich także do Częstochowy. Po drugiej stronie zabrakło natomiast Rafała Figla, który pauzował za czerwona kartkę ujrzaną tydzień wcześniej. Dla mocnego drugoligowego zespołu miało nie być to jednak większym kłopotem.

Spotkanie rozpoczęło się bardzo spokojnie. Leniwe sobotnie popołudnie dało się we znaki zawodnikom obu zespołów. Na pierwsze akcje trzeba było długo czekać. Przy piłce utrzymywali się głównie gospodarze, ale pozwolili Karolowi Szymańskiemu zadomowić się w bramce, zanim jeszcze oddali pierwszy strzał. Wymieniali sporo podań, głównie na własnej połowie oraz w środku pola. Na drodze ku polu karnym przeciwnika stawały im drobne błędy w przyjęciu czy niecelne kopnięcia w kierunku kolegów. To wykorzystywali kołobrzeżanie, którzy uspokajali grę i nieco tym samym nudzili głodnych emocji kibiców. W tym meczu na trybunach obiektu przy ulicy Limanowskiego padł tegoroczny rekord frekwencji, więc oczekiwania względem przebiegu spotkania z pewnością były dużo większe.

Minuty mijały, a zadowolenie fanów nie mogło rosnąć. Jasne, na boisku zaczęło dziać się więcej, ale głównie za sprawą coraz odważniejszej gry kołobrzeżan. Kotwica zaczęła opuszczać własną połowę, jednak nie przekładało się to na liczbę strzałów. A Raków? Raków miał sporo stałych fragmentów gry. Żaden z czterech rzutów wolnych wykonywanych przez gospodarzy do przerwy, nie zagroził zbytnio bramce Karola Szymańskiego.

Niby w przerwie żaden ze szkoleniowców nie dokonał roszad, a obraz gry jakby uległ zmianie. Wzrosło tempo tego spotkania. Piłkarze biegali szybciej, a Kotwica stosowała znacznie wyższy pressing. Futbolówka częściej zwiedzała połowę Rakowa, co wkrótce przełożyło się na tak oczekiwane klarowne sytuacje. Mateusz Lis w tej części gry nie mógł się nudzić. Jego zespół miał przewagę w posiadaniu piłki, jednak goście co i raz wyruszali z groźniejszą kontrą. Gdyby nie solidna gra golkipera częstochowian, sobotnie spotkanie mogło zakończyć się sporą niespodzianką.

A tak w tym meczu nie padł nawet gol. Ostatnie minuty należały do bardzo emocjonujących – te zawody bardzo nam się rozkręciły. Aż szkoda było je kończyć, bowiem przed gwizdkiem w piłkarzy obu zespołów wstąpiły nowe siły. Zabrakło jednak bramki. I tak zarówno Raków jak i Kotwica dopisali sobie po punkcie. To nie mogło satysfakcjonować żadnej ze stron.

Raków Częstochowa – Kotwica Kołobrzeg 0-0 (0-0)
Raków Częstochowa: Mateusz Lis - Łukasz Sołowiej (84. Łukasz Kmieć), Tomáš Petrášek, Adam Mesjasz - Przemysław Oziębała, Tomasz Margol, Jakub Łabojko, Peter Mazan (89. Filip Kowalczyk), Tomasz Wróbel (84. Łukasz Siedlik), Piotr Malinowski - Tomasz Płonka (74. Przemysław Mizgała)

Kotwica Kołobrzeg: Karol Szymański - Błażej Chouwer (85. Łukasz Kacprzycki), Wiktor Witt, Arkadiusz Lewiński, Aleksandr Nowik, Tomasz Rydzak - Sebastian Bartlewski, Oskar Paprzycki, Mateusz Świechowski, Bartosz Biel (75. Tomasz Prejs) - Eryk Sobków

Pod Ostrzałem GOL24

**WIĘCEJ odcinków

Pod Ostrzałem GOL24

**

Wielcy piłkarze, którzy nie wygrali Ligi Mistrzów

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24