Były emocje i kontrowersje. Podsumowanie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Karol Kurzępa
Za nami jedenasta odsłona piłkarskiego serialu w Polsce. Tak jak w poprzednich odcinkach, mieliśmy gole, kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji, mniej i bardziej emocjonujące momenty, a także dużo boiskowej walki. Powrócił także przykry element sprzed tygodnia – kontrowersje związane z pracą arbitrów. Jak dokładnie, mecz po meczu, przebiegała zakończona w poniedziałek kolejka?

Zagłębie – Korona 3:1. Posada Urbana uratowana?

Zagłębie, dość nieoczekiwanie, zagrało bardzo dobre spotkanie i pewnie pokonało Koronę. Warto pochwalić Arkadiusza Woźniaka. Młody napastnik „Miedziowych” zagrał kolejne już tej jesieni dobre zawody i strzelił czwartego gola w Ekstraklasie. Potencjał ma niewątpliwy, póki co skutecznością przebija typowanego przed sezonem na lidera zespołu Darvydasa Šernasa.

Przed piątkową potyczką mówiło się, że klub z Lubina jest już po słowie z czeskim trenerem Pavlem Hapalem, który na stanowisku miał zastąpić Jana Urbana. Co teraz zrobią działacze dwukrotnego mistrza Polski? Wydaje się, że obecny szkoleniowiec Zagłębia może jeszcze (przynajmniej trochę) na Dolnym Śląsku popracować.

Kielczanie doznali drugiej porażki z rzędu. Nie obyło się także bez czerwonej kartki. To już czwarte tego typu upomnienie dla któregoś z zawodników „Scyzorów” w rozgrywkach. Czyżby drużyna Leszka Ojrzyńskiego pokazała już w tej rundzie maksimum swoich możliwości i teraz stopniowo będzie osuwać się coraz niżej w tabeli? Zobaczymy jak „złocisto-krwiści” zaprezentują się w najbliższą niedzielę z ŁKS-em.

Górnik – Ruch 1:2. Śląskie derby dla „Niebieskich”.

Wielki klasyk, najważniejszy mecz sezonu na Górnym Śląsku, tym razem rozgrywany był niestety przy udziale ograniczonej liczby publiczności, z uwagi na modernizację stadionu w Zabrzu.

Derbową rywalizację wygrała drużyna w każdym elemencie gry lepsza. Chorzowianie, pomimo niekorzystnego rezultatu do przerwy, pokazali Górnikowi, który z zespołów reprezentujących GOP będzie ocierał się w tym sezonie o czołówkę, a który o strefę spadkową.

Zwycięskim trafieniem popisał się Arkadiusz Piech, dla którego był to czwarty gol w sezonie. Jeszcze jedna bramka i snajper ten wyrówna swój strzelecki dorobek z poprzednich rozgrywek. Jeśli ten zawodnik podtrzyma swoją skuteczność i będzie regularny, to może być to jego ostatni sezon w niebieskich barwach. Chętni na 26-letniego napastnika powinni się znaleźć.

Górnik ostatni raz cieszył się ze zwycięstwa pod koniec sierpnia. Od wygranej z Lechem, po bardzo dobrym meczu, czternastokrotni mistrzowie Polski zgromadzili zaledwie dwa punkty w sześciu spotkaniach. W tym momencie zabrzanie są na ostatnim bezpiecznym miejscu w tabeli, mając tylko trzy oczka więcej niż Bełchatów. Pojawiają się już w Zabrzu głosy domagające się zwolnienia trenera Adama Nawałki.

Jagiellonia – Bełchatów 1:0. Niezawodny „Franek”, zawodny sędzia.

„Jadze” zostało zwrócone to, co odebrano im przed tygodniem w Krakowie. Tym razem to pomyłki sędziowskie na rzecz białostoczan przyczyniły się do wypaczenia wyniku spotkania.

Pomijając fakt, że gol był zdobyty nieprawidłowo – było to 9. trafienie Tomasza Frankowskiego w tym sezonie, a 156. w historii jego występów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Tym samym, 37-letni napastnik wyprzedził w klasyfikacji wszech-czasów Włodzimierza Lubańskiego. Do trzeciego w tym zacnym gronie Gerarda Cieślika brakuje „Frankowi” 11 bramek.

GKS po sensacyjnym zwycięstwie nad Śląskiem w poprzedniej kolejce, przegrał już siódmy mecz w sezonie i znów jest „pod kreską”. Pomimo tego, że podopieczni Kamila Kieresia zaprezentowali się w Białymstoku przyzwoicie, to bez żadnych wątpliwości zostali oszukani przez sędziego Marciniaka i to arbitrowi zawdzięczają powrót do strefy spadkowej. Szkoda, gdyż w grze „Torfiorzy” można było zauważyć ostatnio pewien postęp. Sezon jest jednak jeszcze długi. Ciekawie zapowiada się starcie w przyszłej kolejce, kiedy to do Bełchatowa przyjedzie Zagłębie Lubin.

Śląsk – Podbeskidzie 1:0. Udane pożegnanie z Oporowską.

Wicemistrzowie kraju pokonali u siebie beniaminka z Bielska-Białej. Po klęsce w Bełchatowie sprzed tygodnia, inny rezultat niż wygrana z Podbeskidziem nie wchodził w grę. Ostatnią, zwycięską bramkę na starym już obiekcie zespołu z Wrocławia zdobył Piotr Celeban.

Od tej pory piłkarze Śląska będą rozgrywać swoje spotkania na nowoczesnym Stadionie Miejskim, jednej z aren przyszłorocznego Euro. Już w następnej kolejce przyjdzie im tam zadebiutować w rywalizacji z gdańską Lechią. Drużyna Oresta Lenczyka, pomimo przeplatania słabszych występów z bardzo dobrymi, może w tym sezonie powalczyć o powtórzenie zeszłorocznego sukcesu jakim niewątpliwie było zajęcie drugiego miejsca na mecie rozgrywek. Czy stać ich na przebicie tego sukcesu i odebranie Wiśle mistrzowskiej patery? Zbyt wcześnie na tego typu wyroki, na początek przekonajmy się jak wrocławianie zaprezentują się na tle Lechii w piątek.

Bielszczanie we Wrocławiu walczyli dzielnie, ale tego dnia było to trochę za mało na wywiezienie jakiejkolwiek zdobyczy z tego gorącego terenu. W następnej kolejce „Górali” czeka równie trudne zadanie – zmierzą się przy Reymonta z obrońcami tytułu. Nie możemy jednak zapominać, że waleczny zespół Roberta Kasperczyka potrafił tej rundy zgarnąć komplet punktów w meczu z Legią na Łazienkowskiej, więc na pewno Podbeskidzie tanio skóry w Krakowie nie sprzeda.

Lechia – Lech 0:0. Interesujące widowisko w Gdańsku.

W tym meczu było wszystko oprócz bramek. Wysoka kultura gry obu drużyn, sporo sytuacji strzeleckich, szybkie tempo, walczące do samego końca drużyny – narzekać na poziom sobotniego spotkania się nie dało.

Lechia, póki co, na PGE Arenie głównie remisuje. To już ich czwarty podział punktów na tym obiekcie w rundzie, na razie pokonany stąd odjechał tylko zabrzański Górnik. Za to nikt jeszcze na bursztynowym stadionie w Gdańsku nie wygrał. Lech mógł się w sobotę o to pokusić, brakowało jednak szczęścia i skuteczności. Także gospodarze mieli szansę by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Reasumując : sprawiedliwy remis.

Poznaniacy stracili fotel lidera i wypadli po tej serii gier za ligowe podium. Szybko mogą jednak na nie wrócić, bowiem już w niedzielę czeka ich, określana mianem „świętej wojny” konfrontacja przy Bułgarskiej z warszawską Legią. Wszyscy ostrzymy sobie zęby na to spotkanie, to może być najciekawszy pojedynek tych drużyn od lat.

Kibice Lechii pokazali, że nie chcą już w klubie obecnego szkoleniowca zespołu. Transparent "Lechia to my! Precz z Kafarem" dobitnie o tym świadczy. Na zmianę na stanowisku trenera jak na razie się w Gdańsku nie zanosi, wydaje się, że Tomasz Kafarski zatrzyma posadę przynajmniej do końca rundy. Zajmowane obecnie przez „biało-zielonych” 10. miejsce w tabeli z pewnością nie satysfakcjonuje nikogo, więc jeśli gdańszczanie tej lokaty znacznie nie poprawią, to żądanie fanów Lechii zostanie spełnione.

ŁKS – Wisła 1:2. Drugi z rzędu wygrany mecz Wisły dzięki arbitrowi.

Mistrzom Polski pomógł w zdobyciu kompletu punktów sędzia. Nie uznał on bowiem prawidłowo strzelonej bramki dla ŁKS-u na 2:2. To już drugie spotkanie z rzędu kiedy krakowianie wygrywają w kontrowersyjnych okolicznościach.

Spory problem z powrotem do pierwszego składu Wisły może mieć Cwetan Genkow. Powód jest prosty: otóż kolejnego (w konsekwencji zwycięskiego) gola zdobył Dudu Biton. Było to już dziewiąte trafienie Izraelczyka w lidze. 23-letni napastnik zrównał się tym samym w klasyfikacji strzeleckiej z Tomaszem Frankowskim. Obaj są o pięć bramek za prowadzącym Rudniewem.

ŁKS, po triumfie w łódzkich derbach, doznał szóstej porażki w rozgrywkach. Drużyna prowadzona przez Michała Probierza, do spółki z Jagiellonią ma najgorszą obronę w lidze. Wzmocnienie linii defensywnej w zimowym okienku transferowym powinno być priorytetem dla klubu.

Warto odnotować, że czwartego gola w sezonie zdobył Sebastian Szałachowski. Eks-legionista jest czołowym strzelcem łodzian i prezentuje całkiem niezłą formę odkąd dołączył do zespołu z Alei Unii. Może wreszcie wychowanka Motoru Lublin przestaną nękać kontuzje i uda mu się powrócić do dobrej dyspozycji sprzed paru lat?

Legia – Widzew 2:0. Przy Łazienkowskiej punktowała młodzież.

Legia, po kapitalnej partii w Bukareszcie, spełniła oczekiwania swoich sympatyków i pokonała u siebie łódzki Widzew.

Premierowego gola dla „Wojskowych” zdobył Michał Żyro. Wychowanek KS Piaseczno wykazał się przy sytuacji bramkowej trzeźwością umysłu i sprytem. Maciej Skorża konsekwentnie, od końcówki poprzedniego sezonu wprowadzał 19-latka do pierwszej drużyny. Żyro grał coraz więcej i lepiej, na efekty nie trzeba było długo czekać. Postęp młodego zawodnika cieszy, zwłaszcza, że nie wiadomo jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie kontuzja Michala Hubnika.

Drugą bramkę strzelił rówieśnik Żyro - Rafał Wolski – kolejny z młodych zdolnych w kadrze klubu z Łazienkowskiej. Taka postawa zawodników, grających jeszcze przez większą część zeszłego sezonu w Młodej Ekstraklasie niezwykle cieszy i wskazuje drogę innym klubom. Dawanie szansy perspektywicznym chłopakom po czasie będzie procentowało. Dodatkowo, dzięki temu kibice znacznie bardziej identyfikują się ze swoimi boiskowymi idolami.

Widzew przegrał trzecie spotkanie z rzędu. Czterokrotni mistrzowie kraju jeszcze przed 9. kolejką byli niepokonani, teraz wyraźnie im nie idzie. Czy można mówić o kryzysie zespołu Radosława Mroczkowskiego? Szansą na przełamanie będzie starcie u siebie z Cracovią w następnej serii gier.

Cracovia – Polonia 0:0. Nużące zawody przy Kałuży.

W poniedziałek, w Krakowie kibice byli świadkami najnudniejszego meczu kolejki. O ile w pierwszej połowie trochę się jeszcze na boisku działo, to w następnych 45. minutach piłkarze zaserwowali nam rozczarowujący obraz antyfutbolu.

Bezbramkowy remis to małe przełamanie obu ekip. Cracovia po raz pierwszy w tym sezonie nie przegrała meczu u siebie. Z kolei goście, zdobyli pierwszy tej rundy wyjazdowy punkt. Z podziału punktów nikt specjalnie zadowolony nie był.

Sporo kontrowersji na trybunach wywołała (słuszna jak się okazało) decyzja sędziego Siejewicza o nieuznaniu bramki strzelonej w końcówce meczu przez gospodarzy. Chwilę wcześniej „piłkę meczową” zmarnował Cani.

W następnej kolejce Dariusz Pasieka nie będzie mógł skorzystać z pauzujących za nadmiar kartek Niedzielana, Radomskiego i Szeligi, czyli zawodników podstawowego składu. Do gry w barwach „Pasów” powrócił już za to odwieszony Alexandru Suvorov, który jednak w konfrontacji z Polonią wypadł dość blado.

Ligowa karuzela kręci się coraz szybciej!

W tabeli po 11. kolejkach prowadzi Śląsk. Tuż za nim Legia, Wisła i Lech. Tak więc Ekstraklasie przewodzą obecnie ligowi potentaci i najwięksi faworyci rozgrywek. Czy status quo zostanie zachowany w następnej serii gier? A może te drużyny zamienią się miejscami lub na ligowe podium znów wskoczą Korona lub Ruch? Jak zakończy się hitowe starcie Lecha z Legią i otwarcie „meczem przyjaźni” nowego stadionu we Wrocławiu? Przed nami kolejny, pełen piłkarskich emocji weekend. Liczymy przede wszystkim na to, że nie będziemy musieli trzecią kolejkę z rzędu ubolewać nad sędziowskimi pomyłkami. Miejmy nadzieję, że wyłącznie zawodnicy oczarują wszystkich sympatyków futbolu w Polsce i będziemy świadkami wspaniałych spektakli na najwyższym poziomie. Śledzić wszystkie te wydarzenia będzie można rzecz jasna na portalu Ekstraklasa.net, do czego serdecznie zachęcamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24