GKS szuka sponsorów

- Chodzą z prezesem Markiem Worachem od firmy do firmy, szukają sponsorów, ale dziś znalezienie inwestorów nie jest łatwe - dodaje po chwili.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że sytuacja coraz wyraźniej przypomina tę, z którą mieliśmy do czynienia podczas niechlubnej współpracy GieKSy z Józefem Jędruchem. Wtedy też on sam nie miał środków, by postawić klub na nogi, za to rzekomo posiadał kontakty, które miały takie osoby przyciągnąć. Nadzieje okazały się płonne.

Żonglujący mizernymi środkami działacze starają się wypłacać pensje zawodnikom, jednak nie zawsze się to udaje. - Bieżące poślizgi są jednak niewielkie - mówi rzecznik klubu. - Gorzej z zaległościami, które powstały dawniej, nie ma co ukrywać, że niektóre z nich sięgają jeszcze ubiegłego roku - przyznaje Hyla.
Pomimo takiego stanu rzeczy klub - który wbrew zawartej umowie nie otrzymuje też pieniędzy z KHW - wciąż nie sięgnął po 100.000 złotych, jakie może jeszcze dostać z kasy miasta. Warunkiem jest rozliczenie poprzedniej transzy.

- Już wkrótce powinniśmy je dostarczyć - od kilku tygodni powtarza Hyla. - Osoba, która się tym zajmuje ma po prostu bardzo dużo obowiązków, stąd ten poślizg, nie ma w tym żadnego drugiego dna - stara się tłumaczyć rzecznik.

Wśród wieści z Bukowej są również takie o narastającym zadłużeniu wobec ZUS i Urzędu Skarbowego, a więc powtarzającym się scenariuszu z przełomu roku, gdy katowiczanie licencję na grę w pierwszej lidze otrzymali tylko dzięki finansowej pomocy ze strony miasta.

- Nie mam wiedzy na temat naszych rozliczeń w ZUS i US - ucina temat Hyla.