Niespodzianka w Gdyni, ROW Rybnik zatopił Arkę

Andrzej Rukść, krk
Energetyk ROW Rybnik wygrał w Gdyni
Energetyk ROW Rybnik wygrał w Gdyni Łukasz Łabędzki
Arka Gdynia niespodziewanie przegrała na własnym boisku z ROW-em Rybnik 0:2. Podopieczni Ryszarda Wieczorka zaskoczyli gospodarzy w drugiej odsłonie meczu, kiedy to bramki zdobyli Kamil Kostecki i Daniel Feruga.

Arka przystępowała do tego meczu podbudowana wyjazdowym zwycięstwem na boisku lidera. W Gdyni wszyscy powtarzali, że aby 3 punkty z Bełchatowa nabrały znaczenia, niezbędne jest pokonanie u siebie beniaminka 1. ligi Energetyka ROW-u Rybnik. Żółto- niebiescy mieli bowiem wrócić na właściwe tory i znów zacząć wygrywać, jak było to na początku sezonu. Co innego jednak powiedzieć, a co innego zrobić.

Ktoś najwyraźniej zapomniał, że ROW Rybnik w 7 dotychczasowych meczach wyjazdowych przegrał tylko raz, a po cennym punkcie wywoził m.in. z Legnicy, Świnoujścia czy Niecieczy.

Już po pierwszych 15 minutach spotkania jasne było, że żółto- niebieskich czeka dziś ciężka przeprawa. Trener gości Ryszard Wieczorek dobrze ustawił swój zespół, starając się wyeliminować z gry szybkie skrzydła Arki, sam ROW nie do końca schował się za podwójną gardą i próbował raz po raz konstruować przemyślane akcje. W pierwszych dwóch kwadransach nie było jednak emocji, ROW nie stworzył żadnego poważnego zagrożenia pod bramką Arki, czekając na swoją, być może jedną wymarzoną okazję.

Gdynianie z kolei próbowali szarpać lewym skrzydłem, gdzie trzy ciekawe akcje przeprowadzili Tomasik z Radzewiczem, jednak żadna z nich nie została nawet zakończona celnym strzałem. Duża w tym zasługa bardzo pewnej obrony gości, a w szczególności Grolika i Jarego. Gorąco pod bramką gości zrobiło się dopiero w 33. minucie, kiedy to Rzuchowski przepuścił lecącą w pole karne piłkę i przejął ją Marcus Da Silva. Wydawało się, że Brazylijczyk będzie uderzał w dogodnej sytuacji, ale wypatrzył on na 5. metrze kompletnie niepilnowanego Radzewicza. "Radza" stanąłby oko w oko z Kajzerem, ale podanie Da Silvy zostało zablokowane w ostatniej chwili. Dwie minuty później groźny lecz niecelny strzał zza pola karnego oddał Rzuchowski i wydawało się, że Arkowcy w końcu wzięli się do roboty.

Wtedy jednak do głosu doszli goście i między 37., a 40. minutą oddali trzy strzały z dystansu, brakowało jednak celności. Na pierwszy celny strzał w tym meczu przyszło nam poczekać aż do 42. minuty. Po precyzyjnej wrzutce z lewej flanki od Radzewicza głową uderzał Pruchnik, dobrze interweniował jednak stojący w bramce ROW-u Kajzer. Emocji w I połowie było zatem jak na lekarstwo, a tym samym Arka zanotowała siódmy bezbramkowy remis do przerwy w dziesiątym ligowym spotkaniu. Nie strzeliła również do przerwy gola w żadnym z pięciu rozegranych do tej pory meczów w Gdyni.

II połowę od mocnego uderzenia zaczęli gdynianie, a konkretnie Rzuchowski, którego zmierzający w kierunku bramki Kazjera strzał został zablokowany przez defensorów ROW-u. W 52. minucie przed kolejną dobrą szansą na otworzenie wyniku stanął Jarzębowski, ale po dobrej centrze Budki z prawej strony boiska i strzale głową kapitana Arki, futbolówka przeleciała nad poprzeczką. W 56. minucie swoją wymarzoną okazję mieli w końcu goście. Po fatalnym wyprowadzeniu piłki z własnej połowy przez żółto- niebieskich i stracie, w sytuacji sam na sam ze Szromnikiem znalazł się Kostecki. Górą w tym pojedynku okazał się jednak Szromnik, który kapitalną interwencją uratował swój zespół od straty bramki. Czasem jest tak, że nie wykorzystujesz jednej 100% okazji na strzelenie gola i przegrywasz. Tego obawiał się w tym momencie trener Wieczorek, co przyznał na pomeczowej konferencji prasowej. Jego zespół jednak się nie podłamał, wręcz przeciwnie, od tego momentu przejął inicjatywę na boisku i atakował coraz groźniej.

Na efekty nie trzeba było czekać długo, bo w 68. minucie Kostecki wygrał przebitkę w polu karnym i tym razem już się nie pomylił, umieszczając piłkę w siatce obok bezradnie interweniującego Szromnika. Arka rzuciła się do ataku i już minutę po stracie bramki mogła odrobić straty. W dogodnej pozycji na 5 metrze strzelał najpierw Jarzębowski, a później poprawiał jeszcze Da Silva, oba strzały zostały jakimś cudem zablokowane przez obrońców ROW-u. Zamiast bramki wyrównującej dla Arki, w 71. minucie było już 2:0 dla gości. Kapitalnym strzałem w okienko z rzutu wolnego popisał się Feruga i rybniczanie trzymali już cenne 3 punkty w garści. Do końca spotkania Arka stworzyła sobie 3 dobre sytuacje do zdobycia honorowej bramki, ale przy stanie 2:0 stracili już wiarę w końcowy sukces.

W ten sposób, Arka znalazła się w podobnej sytuacji jak przed meczem z GKS-em Bełchatów. Żółto- niebiescy nie strzelają goli i nie wygrywają spotkań. Teraz czeka ich ciężki wyjazd do Ząbek. Trener Paweł Sikora ma trudne zadanie i mało czasu, aby coś zmienić. Inaczej z marzeń o awansie wyjdą nici.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24