Nieudany powrót Górnika do Łęcznej. Piękny gol Burkhardta przypieczętował zwycięstwo Wisły

Maciej Popko, psz
Filip Burkhardt przypomniał o sobie kibicom
Filip Burkhardt przypomniał o sobie kibicom Mateusz Bobola / Naszemiasto.pl
Nie udał się piłkarzom Górnika Łęczna pierwszy mecz sezonu przed własną publicznością. Mocno przebudowany przez Jurija Szatałowa zespół uległ dobrze dysponowanej Wiśle Płock (0:2). Ozdobą spotkania było trafienie Filipa Burkhardta.

Przed meczem sporo mówiło się o wydarzeniach związanych z zespołem gospodarzy. Powrót do nazwy Górnik Łęczna wiązał się także z powrotem najzagorzalszych kibiców na trybunę B łęczyńskiego stadionu. Ku zdziwieniu, pierwsi na obiekcie pojawili się sympatycy przyjezdnych w liczbie około 50 osób. Chwilę przed pierwszym gwizdkiem sędziego popularny "młyn" zapełnili też fanatycy w zielonych koszulkach w liczbie około 150 osób. Tak więc spotkanie odbyło się w dobrej kibicowskiej atmosferze przy dopingu każdej ze stron.

W porównaniu do ostatniego ligowego spotkania w ekipie Górnika trener Szatałow wymienił 2 zawodników z pierwszego składu. Sergiusza Prusaka w bramce zastąpił Paweł Socha, natomiast skarżącego się na uraz Sebastiana Szałachowskiego szkoleniowiec zamienił na Nikolajsa Kozucaksa. Trener Marcin Kaczmarek również w małym stopniu przemeblował swoją jedenastkę. Na boku obrony w miejscu Arkadiusza Mysony wystąpił reprezentujący GKS Bogdankę w ubiegłym sezonie Cezary Stefańczyk, natomiast w napadzie Łukasza Sekulskiego zastąpił Janusz Dziedzic.

Pierwsze minuty meczu wyglądały równie stabilnie z każdej ze stron. Nieśmiałe zdobywanie placu gry podczas ataku pozycyjnego szybko kończyło się wycofaniem piłki do tyłu lub dobrą interwencją obrońców. Dopiero w 16. minucie dobrą piłkę na lewej stronie boiska ze środka pola otrzymał Paweł Kaczmarek. Skrzydłowy Wisły odskoczył od Juliena Tadrowskiego i zdołał dośrodkować na piąty metr, gdzie na podanie czekał już Krzysztof Janus, który dosyć ofiarnym wślizgiem trącił piłkę, a ta powoli turlając się znalazła drogę do siatki tuż przy słupku.

Gospodarze mogli odpowiedzieć na bramkę Wisły już kilka minut później za sprawą Tomasza Nowaka. Środkowy pomocnik Górnika rozgrywający obok Kozucaksa i Niedzieli bardzo dobre zawody strzelił jednak tylko w słupek, a piłka odbita od jego wewnętrznej części nie znalazła drogi do bramki.

Od tej pory nieco więcej sytuacji zaczęli stwarzać Górnicy z wymienioną wcześniej trójką zawodników w roli głównej. W 31. minucie prosto na głowę Bartłomieja Niedzieli dośrodkował z prawego skrzydła Nikolajs Kozacuks, jednak nieatakowany piłkarz gospodarzy uderzył głową w środek bramki tam, gdzie stał Daniel Szczepankiewicz.

Inicjatywę do końca pierwszej połowy utrzymywali podopieczni Jurija Szatałowa, jednak w grę wkradło się dużo fauli i nerwowości, w efekcie czego posypało się kilka żółtych kartek (Górnik - Kozacuks; Wisła - Dziedzic, Stefańczyk). Do końca pierwszej części meczu wynik nie uległ już zmianie.

W przerwie zmiany dokonał trener gospodarzy, wpuszczając na boiska ostatni nabytek zielono-czarnych Łukasza Zwolińskiego, który ostatni reprezentował barwy Arki Gdynia i Pogoni Szczecin. Z boiska zszedł natomiast wychowanek Motoru Lublin Damian Szpak.

Od razu po wznowieniu gry okazję na strzelenie gola miał Górnik. Podanie od obrońcy otrzymał Szczepankiewicz i tak długo zwlekał z wybiciem futbolówki, że trafił w atakującego go napastnika gospodarzy. Piłka szczęśliwie dla przyjezdnych mimo, iż zmierzała w okolice bramki, ostatecznie minęła ją o kilka metrów.

Kolejna szansa na wyrównanie nadarzyła się Górnikowi w 56. minucie. Piłkę w narożniku pola karnego Wisły otrzymał Grzegorz Bonin. Mając dobrą okazję do strzału były skrzydłowy Górnika Zabrze zdecydował się poprowadzić ją wzdłuż szesnastki, po czym wyłożył ją idealnie do Bartka Niedzieli. Goście mieli jednak bardzo dużo szczęścia, gdyż piłka znów odbiła się od bliższego słupka i opuściła pole karne. To było poważne ostrzeżenie dla graczy gości.

Futbolówka jak nie chciała, tak nie chciała wpaść do bramki. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Tomasza Nowaka w 63. minucie piłka tym razem zatrzymała się na poprzeczce. 10 minut później Nowak miał drugą szansę z tego samego miejsca i tym razem dobrze przymierzył w okienko bramki, jednak zdążył z interwencją Szczepankiewicz. Warto dodać, iż w spotkaniach sparingowych Nowak kilkakrotnie pokonywał już bramkarzy przeciwników ze stałych fragmentów gry, nie była więc przypadkiem jego dobra dyspozycja w meczu z płocką Wisłą.

75. minuta zapisała się w pamięci wszystkich kibiców zgromadzonych na stadionie. Piłkę na swojej połowie wyłuskał Filip Burkhardt, spojrzał gdzie ustawiony jest golkiper gospodarzy i zdecydował się na strzał. Dobrze uderzona futbolówka przeleciała grubo ponad 50 metrów i zatrzymała się dopiero w siatce za bezradnym Pawłem Sochą. Wynik zrobił się bardzo nieciekawy dla Górników, którzy mieli już coraz mniej czasu na wywalczenie choćby jednego oczka.

Górnik próbował, dwoił się i troił, jednak mnóstwo szczęścia mieli piłkarze przyjezdnych i do ostatniego gwizdka arbitra Opalińskiego wynik nie uległ zmianie. Wisła Płock zdobyła trzy punkty na trudnym terenie w Łęcznej i z podniesionymi głowami wróciła do domu. Górnik pozostaje po dwóch kolejkach bez strzelonej bramki i po wszystkich rozegranych meczach z pewnością pozostanie na odległym końcu tabeli. Okazji do pokazania determinacji na pewno nie zabraknie, jest to dopiero start rozgrywek i nie należy wyciągać pochopnych wniosków.

Oceniając poszczególnych piłkarzy, mimo niekorzystnego rezultatu dobrze wśród Górników zaprezentowali się Tomasz Nowak, Nikolajs Kozacuks, Bartłomiej Niedziela a także obrońca Julien Tadrowski. Łęczyńskiej drużynie brakuje natomiast napastnika odnajdującego się w polu karnym. Do zespołu nie komponuje się też zbyt dobrze Grzegorz Bonin, którego transfer spotkał się w większości z negatywnymi opiniami. Skrzydłowy zagrał zbyt statycznie, kilkakrotnie czekał aż piłka sama do niego dojdzie, w efekcie czego podania zostały przerywane przez rywali. Po pierwszych 90 minutach w sezonie wydaje się być flegmatyczny, nieco spowalnia ataki swojego zespołu, zbyt długo podejmuje decyzje. Według mnie, do składu powinien wskoczyć Sebastian Szałachowski, co wpłynęłoby na płynność w rozgrywaniu.

Widzowie zgromadzeni na trybunach na jakość spotkania nie mogli narzekać na atrakcyjność spotkania. Ozdobą meczu był gol Filipa Burkhardta, który w nietypowy sposób podwyższył wynik. W plebiscycie największą ilość Waszych głosów otrzymał Daniel Szczepankiewicz, który co prawda bramki dzisiaj nie przepuścił, jednak trzeba obiektywnie przyznać - miał więcej szczęścia niż rozumu - z pełnym szacunkiem dla niego samego. Popisał się jedną dobrą interwencją po strzale Nowaka z rzutu wolnego w przekroju całego spotkania. W pozostałych sytuacjach bezradnie patrzył, jak futbolówka odbijała się od jego bramki we wszystkie strony.

Warto wspomnieć też o popularnym motywie zwycięstw GKS Bogdanki na własnym terenie. W poprzednim sezonie zielono-czarni ulegli jedynie Cracovii (0:2) pod koniec rundy wiosennej, a także Okocimskiemu Brzesko (1:2) także na inaugurację rozgrywek. Jeśli Górnicy chcą powtórzyć wyczyn sprzed roku, nie mogą pozwolić sobie na więcej blamaży u siebie. Pierwsza szansa już 21 sierpnia, kiedy do Łęcznej przyjedzie ekipa Sandecji Nowy Sącz.

Wisła Płock w najbliższej kolejce 10 sierpnia o godzinie 20:00 podejmie na własnym obiekcie Arkę Gdynia. 2 godziny wcześniej swój mecz rozegra Górnik, który powalczy o pierwszą bramkę i przede wszystkim o pierwsze punkty w Świnoujściu z Flotą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24