Oceniamy Legię za triumf w pucharach. Szybkie rozstrzygnięcie i wegetacja do końca spotkania

Kaja Krasnodębska
Legia Warszawa wyeliminowała Botosani z Ligi Europy
Legia Warszawa wyeliminowała Botosani z Ligi Europy Bartek Syta/Polska Press
Po dwubramkowej zaliczce z Warszawy, na mecz z FK Botosani legioniści lecieli bez większej presji. Biorąc pod uwagę klasę rywala i rosnącą formę wicemistrzów Polski rewanż miał być tylko formalnością. Tym razem tak się właśnie stało. Szybko zdobyta pierwsza bramka, a także dobrze wykorzystany rzut karny przed samą przerwą uspokoiły grę i sprawiły, że przez następne 45 minut, stołęczni piłkarze mogli już tylko dowegetować sobie do końcowego gwizdka.

Wyjściowa jedenastka:

Dusan Kuciak (6) - mimo, że piłkarze FC Botosani wciąż prokurowali wiele chaosu na połowie Dusana Kuciaka, tak naprawdę nic nie stworzyli większego zagrożenia na bramkę. Przez to nieco uśpili czujność defensorów i w końcówce zaczęli przebijać się przez mur stoperów warszawskiej Legii. Nie zdołali zaskoczyć jednak Dusana Kuciaka, który konsekwentnie stał na straży bramki i skutecznie wybił kilka mocniejszych strzałów rywali.

Łukasz Broź (6) - całkiem przyzwoity mecz z jego strony. Oczywiście, nie obyło się bez błędów. Kilkukrotnie wpuścił w pole karne szczególnie dokazującego w końcówce Qeuntena Martinusa . Na plus trzeba mu za to dopisać częstą pomoc Jakubowi Rzeźniczakowi. Jak zwykle, prawy obrońca legionistów nie wahał się ruszyć do ataku. Razem z partnerującym mu Guilherme, a później także Michałem Żyro postraszyli przeciwników szybszymi akcjami.

Jakub Rzeźniczak (5) - wyjątkowo najsłabsze ogniwo w defensywie stołecznego zespołu. Zdarzało mu się nieco zgubić. Uśpiony leniwymi atakami Botosani, czasami pozwalał rywalom na zbyt wiele. Spokojnie przyglądając się wpuszczał ich w pole karne i nie kontrolował oddawanych strzałów. Jego ambitne wyjścia w pole karne także tym razem nie przyniosły efektów, no może poza tym, że nie całkiem nadążał z powrotem w pole karne za niewymagającymi przeciwnikami.

Michał Pazdan (7) - bardzo dobry mecz w jego wykonaniu. Praktycznie całe spotkanie spędził na własnej połowie, ale wykonywał tam całkiem porządną pracę. Nie można powiedzieć, że zagrał idealnie, jak każdemu zdarzały mu się błędy, ale tym razem było ich stosunkowo mało. Czasami zdarzało mu się pracować za trzech - gdy do ataku biegli Jakub Rzeźniczak i Tomasz Brzyski, Pazdan konsekwentnie zostawał i starał się walczyć także na ich pozycjach.

Tomasz Brzyski (5) - przez całe spotkanie wyglądał na zmęczonego. Wysokie temperatury i granie dwa razy w tygodniu chyba mu nie służą. Nieco wolny, nie zawsze nadążał z kryciem przeciwników. Na szczęście wciąż w pogotowiu był Michał Pazdan, który konsekwentnie starał się mu pomóc. Również w ataku nieco spóźniony, nie zdołał stworzyć niczego konkretnego pod bramką Botosani. Stałe fragmenty gry w jego wykonaniu tym razem także bez efektów. Na plus długie podania, którymi rozpoczynał akcje swojej drużyny i które idealnie lądowały pod nogami kolegów.

Dominik Furman (6) - ponownie bez zarzutu. Jego zaangażowanie w ofensywie sprawiło wiele problemów rywalom. Jedyne na co można zwrócić mu uwagę to czasem zbytnia uległość w defensywie. Wspaniałomyślnie pozwalał Rumunom coraz głębiej wchodzić w pole karne co przy wyższej klasy rywalach, mogłoby zakończyć się niezbyt pomyślnie.

Tomasz Jodłowiec (6) - Przez większość spotkania trzymał się w okolicach obrońców, a dopiero pod koniec odważniej ruszył do ataku. Z tego spotkania zapamiętany zostanie głównie za ostatnią sytuację - jego szybki sprint w pole karne zaskoczył zarówno defensorów FC Botosani jak i nieprzyzwyczajonych do podobnych zagrań kolegów. W defensywie raczej solidny, konsekwentnie starał się rozbrajać wpadających na połowę Legii, zawodników z Rumunii.

Guilherme (7) - nieczęsto zdobywa bramki, ale kiedy już mu się zdarza to wtedy kiedy drużyna najbardziej tego potrzebuje. Podobnie było wczoraj. świetnie ustawiony w polu karnym, niekryty przez żadnego z obrońców zespołu z Rumunii, bez problemu umieścił piłkę w szatni. Strzelony gol praktycznie zapewnił Legii zwycięstwo. Brazylijczyk nie przespał jednak reszty spotkania. Wciąż bardzo aktywny na boisku, starał się cały czas być pod grą. Również zmiana pozycji nie wpłynęła na jego boiskową postawę. Rzucany to po lewej to po prawej stronie boiska, skutecznie radził sobie ze słabymi rywalami.

Ondrej Duda (5) - w poprzednim spotkaniu z Botosani znowu był lśniącą gwiazdą drużyny Henninga Berga. We wczorajszym spotkaniu znowu nieco przygasł. Ponownie zaczęły mu się przydarzać proste błędy, których można było uniknąć przy odrobinie więcej uwagi.
Niepotrzebnie tak często tracił piłkę, oddając przeciwnikom inicjatywę i narażając Dusana Kuciaka na konieczność interwencji. Wciąż próbował przedrzeć się środkiem boiska, ale zbyt często musiał uznać wyższość rywali. Oczywiście, kilkukrotnie udało mu się z sukcesem wykreować coś przed polem karnym Rumunów (czego konsekwencją była między innymi pierwsza bramka), ale to wciąż za mało biorąc pod uwagę klasę przeciwnika i drzemiący w Ondreju potencjał.

Michał Kucharczyk (5) - jak zwykle nie można odmówić mu chęci i zaangażowania. Cóż z tego, jeśli wciąż brakuje wykończenia. Mimo tego, że co i raz dzielnie przebijał się lewą stroną przez obrońców FC Botosani, stworzone przez niego zagrożenie pod bramką było raczej nikłe. Zbyt późne dośrodkowania, bardzo niecelne strzały, które przydarzają mu się w praktycznie każdym meczu, pojawiły się także w spotkaniu przeciw Rumunom.

Nemanja Nikolić (7) - po nieudanych początkach w stołecznym zespole, teraz z meczu na mecz radzi sobie coraz lepiej. Cały czas aktywny z przodu, próbował angażować się w każdą akcję na bramkę Ilieva. Wyjątkowo waleczny, bez większego kłopotu wymijał defensorów rywali. Sam wywalczył sobie rzut karny i równie skutecznie go wykonał. Zdobyta przez niego bramka całkowicie ustawiła spotkanie: zabiła ambicje gospodarzy i uspokoiła warszawiaków.

Gracze rezerwowi:
Michał Żyro (6) - podczas meczu w Rumunii, podobnie jak w Warszawie zaliczył dobre wejście. Rola zmiennika wyraźnie mu służy. Szybki, zdołał kilka razy zaskoczyć podmęczonych przeciwników. Bardzo dobrze rozumie się z Ondrejem Dudą i Łukaszem Broziem, z którym stworzyli sporo zagrożenia po prawej stronie boiska. Z początku wyraźnie zależało mu na jak najlepszej postawie, wraz z kolejnymi minutami jego entuzjazm wyraźnie opadał i w końcówce całkowicie zlał się z resztą zmęczonych legionistów.

Aleksandar Prijović (7) - gdy wchodził na boisko jego koledzy praktycznie odliczali już minuty do końcowego gwizdka. Oszczędzali siły i nie chcieli zbytnie zagłębiać się w pole karne rywali. Zupełnie odwrotnie niż Prijović, który wszedł wyraźnie głodny bramki. I w końcu ją zdobył. Sprytnie przejął piłkę na połowie rywala i ze stoickim spokojem umieścił ją w siatce. Ani bramkarzowi ani defensorom FC Botosani nie chciało się już go przed tym powstrzymywać. Mimo ofensywnego zapału, nie zapomniał też o powrotach do defensywy. Jednym z nich uratował ospałych kolegów z obrony i zatrzymał nacierających rywali.

Michał Masłowski (bez oceny) - na boisku spędził tylko kilka minut. Nie zdążył nawet dotknąć dobrze piłki przed końcowym gwizdkiem sędziego.

Więcej o LIDZE EUROPY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24