Wisła Kraków rzutem na taśmę wygrywa z Polonią Warszawa. Gol Angela Rodado w doliczonym czasie gry

Wisła miała przewagę od pierwszych minut. Polonia starała się grać agresywnie, ale z szybko operującymi piłką wiślakami goście mieli problemy. No i co najważniejsze, rodziły się z takiej postawy „Białej Gwiazdy” okazje na gole. Jeszcze po akcji Angela Baeny i dograniu przed bramkę, nie miał kto wepchnąć piłki do siatki. Jeszcze w 17 min po strzale z bliska Angela Rodado dobrze spisał się między słupkami Jakub Lemanowicz, ale chwilę później nie miał już szans. Wisła po rzucie rożnym została przed polem karnym Polonii i rozegrała szybką akcję w trójkącie Jesus Alfaro, Roman Goku, Angel Rodado. Ten ostatni z bliska wykończył wszystko strzałem do siatki.

Po tym golu trudno powiedzieć, żeby Wisła nie szukała kolejnych, ale nie był to już taki szturm, tak wyraźna przewaga. A co najważniejsze, nie było też klarownych sytuacji jedna za drugą. To, co jednak wiślakom na pewno wychodziło, to był pressing. Polonia nie radziła sobie z tym do tego stopnia, że w końcu jej bramkarz Jakub Lemanowicz zrezygnował z rozgrywania od bramki, bo najczęściej kończyło się do dla gości stratami, tylko zaczął wybijać piłkę daleko na połowę Wisły.

Krakowianie po pierwszej połowie prowadzili 1:0 i było to prowadzenie w pełni zasłużone. Polonia w tych pierwszych 45 min nie miała ani jednej klarownej sytuacji na zdobycie bramki. Nie oddała też celnego strzału.

Druga połowa rozpoczęła się spokojnie, wręcz sennie. W 50 min ożywiła to jednak wszystko Polonia. Wisła pogubiła się w ustawieniu w defensywie i po dalekim podaniu w sytuacji sam na sam z Kamilem Brodą znalazł Szymon Kobusiński. Tylko ofiarnej interwencji bramkarza Wisły zawdzięczała ona, że wciąż był 1:0. To było jednak ostrzeżenie dla krakowian, że muszą pozostać czujni. Zresztą w tej drugiej połowie gra gospodarzy nie wyglądała już tak dobrze. Nie byli już tak pewni w swoich poczynaniach, przegrywali pojedynki, dużo tzw. drugich piłek. A Polonia szukała okazji na wyrównanie m.in. po stałych fragmentach gry.

Mariusz Jop widział, że jego zespół nie funkcjonuje już dobrze, więc na ostatnie pół godziny od razu wprowadził do gry aż trzech nowych zawodników. Trener Rafał Smalec od razu zrobił to samo.

Wisła wciąż nie mogła złapać swojego rytmu w tej drugiej połowie, a Polonia jakby wyczuła, że może tutaj coś ugrać. W 76 min goście przeprowadzili szybki atak. Wszystko skończyło się tak, że w polu karnym Szymon Kobusiński uprzedził Josepha Colleya. Ten ostatni kopnął polonistę i mieliśmy rzut karny. Kobusiński wykonał go bardzo pewnie i zrobiło się 1:1.

Krakowianie szukali drugiej bramki, goście nie rezygnowali z kontr. Wydawało się już jednak, że to wszystko zakończy się remisem, gdy w doliczonym czasie gry Miki Villar posłał idealne dośrodkowanie na głowę Angela Rodado, który wprowadził w stan euforii ponad 14 tysięcy kibiców na stadionie przy ul. Reymonta.

Wisła Kraków - Polonia Warszawa 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Rodado 18, 1:1 Kobusiński 77 karny, 2:1 Rodado 90+5.
Wisła: Broda - Jaroch, Uryga, Colley, Szot - Carbo, Gogół (84 Krzyżanowski) - Baena (63 Villar), Alfaro (63 Sobczak), Goku (63 Talar) - Rodado.
Polonia: Lemanowicz - Majsterek, Grudniewski, Kowalski-Haberek - Zawistowski, Koton, Ochronczuk (64 Marciniec), Fadecki (64 Biedrzycki) - Bajdur (81 Michalski), Kluska (64 Tomczyk) – Kobusiński (85 Wojciechowski).
Sędziował: Leszek Lewandowski (Zabrze). Żółte kartki: Ochronczuk - Colley. Widzów: 14 417.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Sportowy24.pl w Małopolsce