Nie będzie dopingu ani oprawy kibiców Lechii podczas meczu z Barceloną
Jako pierwszy rzewnie zapłakał sędzia Tomasz Musiał, któremu odebrano możliwość poprowadzenia meczu z racji tego, że w wolnym czasie wolał grillować, niż pobiegać w parku, i siłą rzeczy przytył do tego stopnia, że nie nadążyłbym za gonieniem Leo Messiego. Skamlą kibice Lechii na myśl o cenach biletów, które równają się... cenie karnetów na nadchodzący sezon. Jadem fora zalewają też polscy fani Barcy, gdyż nie zobaczą ani nowego nabytku, Neymara, ani Xaviego, który dostał od sztabu dłuższy urlop, bo niedawno wziął ślub.
Po cichu sami lechiści dają do zrozumienia, że mecz z Barceloną nie jest tak ważny, jak ligowa inauguracja. W wywiadach padają takie kluczowe słowa, jak: "przerywnik", "sparing", "miły akcent". Zresztą gdzieś w tle słychać glosy niezadowolenia samych organizatorów, którzy nie sprzedali wszystkich biletów. Dziwi się trener Podbeskidzia Bielsk-Biała Czesław Michniewicz, że tych wolnych miejsc nie udostępniono jemu i jego podopiecznym, którzy już od sobotą będą w Gdańsku, bo w poniedziałek mierzą się z Lechią w lidze.
Kto wie, czy do narzekaczy nie dołączą kolejni, wszak do zepsucia jeszcze trochę pozostało; synoptycy zapowiadają wietrzną pogodę, piłkarze ponoć będą się oszczędzać, a ci kibice, którzy na mecz przyjadą samochodami, będą musieli liczyć się z korkami, kiedy zaczną opuszczać stadionowe parkingi.
A może ten mecz nie był potrzebny?
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
