"The Wizard of the Dribble", czyli niezwykła historia Stanley’a Matthewsa

Damian Wiśniewski
"The Wizard of the Dribble", czyli niezwykła historia Stanley’a Matthewsa
"The Wizard of the Dribble", czyli niezwykła historia Stanley’a Matthewsa Wikimedia Commons
Jeszcze niedawno cały piłkarski świat skupiony był na tym, kto z trójki Cristiano Ronaldo – Leo Messi – Manuel Neuer otrzyma Złotą Piłkę za rok 2014. A czy ktoś pamięta nazwisko piłkarza i wiek piłkarza, który jako pierwszy sięgnął po tę prestiżową nagrodę? Był nim Anglik występujący wtedy w Blackpool, Stanley Matthews. W 1956 roku miał dokładnie 41 lat.

Przeciętny wiek, w którym piłkarze z najwyższego topu kończą karierę oscyluje zapewne w okolicach 35 lat. Oczywiście, zdarzają się przypadki takie jak Francesco Totti, Paolo Maldini, czy Ryan Giggs. Znamy bramkarzy, którzy bronili nawet w okolicach, lub po skończeniu 40. Kiedy Stanley Matthews skończył 35 lat, to miał przed sobą dwa turnieje mistrzostw świata, wygranie Pucharu Anglii i zdobycie Złotej Piłki. Wychodzi na to, że w tym wieku nie warto kończyć karierę.

„Matthews nauczył nas, jak powinno grać się w piłkę nożną” – powiedział o legendarnym Angliku Pele. Przydomek „Czarodziej Dryblingu” nie wziął się z niczego. Urodzony w Stoke piłkarz zachwycał wszystkich swoim stylem gry.

- Miał wszystko, był piłkarzem kompletnym. Szybki, z fantastycznym dryblingiem. Był bardzo inteligentny, doskonale potrafił rozgrywać piłkę – mówił o nim Johnny Giles.

Urodzony pierwszego lutego 1915 roku, jako trzeci z czwórki synów Jacka (który oprócz bycia fryzjerem był również bokserem) oraz Ady. Rodzina była dość biedna, a rodzice choć surowi, to opiekuńczy. Ojciec odpowiadał za rozwój fizyczny chłopców, co zaowocowało choćby tym, że sześcioletni Stan wygrał wyścig na 100 jardów (nieco ponad 91 metrów) w kategorii wiekowej do lat… 15. W jego przypadku zawsze jednak chodziło o grę w piłkę.

Drużynę narodową reprezentował po raz pierwszy w wieku czternastu lat, kiedy dostał powołanie do szkolnej drużyny na mecz z rówieśnikami z Walii, a w międzyczasie zaczął pracować jako murarz. Karierę rozpoczął w juniorskim zespole Stoke City, przez który został zauważony w wieku piętnastu lat. Po dwóch kolejnych zadomowił się już w pierwszej drużynie, która grała wtedy w Division Two (ówczesna druga klasa rozgrywkowa w Anglii). Ile zarabiał? Pięć funtów tygodniowo, trzy kiedy była przerwa w rozgrywkach. W tamtych czasach piłkarze zarabiali 386 funtów rocznie.

W sezonie 1932/1933 wraz z pierwszym zespołem awansował do Division One, a 19. września 1934 zadebiutował w reprezentacji Anglii w wygranym 4:0 meczu z Walią, strzelił jedną z bramek. W Stoke odgrywał w kolejnych sezonach bardzo ważną rolę, jednak po rozegraniu trzech meczów na jakiś czas stracił miejsce w reprezentacji. Do niej wrócił 17 kwietnia 1937 na mecz ze Szkocją.

Najbardziej wyjątkowym wydarzeniem w jego karierze reprezentacyjnej był chyba mecz przeciwko nazistowskim Niemcom, rozegrany w maju 1938 roku. Anglicy byli wtedy podczas tourne po Europie, a pierwszym pojedynkiem miał być rozegrany ten w Berlinie. Adolf Hitler chciał wykorzystać tę okazję do swoich propagandowych celów. Kiedy Synowie Albionu przebierali się w szatni, wszedł do niej przedstawiciel Football Associaton i powiedział, że przed pierwszym gwizdkiem muszą wykonać nazistowski salut, kiedy grany będzie hymn niemiecki.

- Szatnia wybuchła, wszyscy byliśmy wściekli. Najostrzej zareagował nasz kapitan, Eddie Hapgood. Ten zazwyczaj spokojny, wyważony człowiek, powiedział przedstawicielowi FA, że może sobie wsadzić to nazistowskie pozdrowienie tam, gdzie słońce nie dochodzi – wspominał po latach to wydarzenie Matthews.

Matthews

Przedstawiciel angielskiej federacji wyszedł i za chwilę wrócił do szatni. Powiedział, że instrukcje otrzymał od sir Neville’a Hendersona, który był wtedy ambasadorem Wielkiej Brytanii w Niemczech. Relacje brytyjsko-niemieckie były wtedy bardzo napięte i byle iskra mogła doprowadzić do katastrofy. W rezultacie piłkarze ulegli i wykonali to nazistowskie pozdrowienie. Mecz oglądało około 110 tysięcy osób, w tym ważni urzędnicy Trzeciej Rzeszy, tacy jak Herman Goering i Joseph Goebbels. Anglia zwyciężyła 6:3, a jedną z bramek strzelił Len Goulden. Stan Matthews nazwał to trafienie najpiękniejszym, jakie kiedykolwiek widział.

- Kiedy Len dobiegł do piłki, to długo się nie zastanawiał. Jego lewa noga odchyliła się do tyłu, jak spust pistoletu i wystrzeliła w piłkę. Ten strzał był jak pocisk Exocet (francuski pocisk rakietowy - przyp. red.), bramkarz mógł przewidzieć gdzie poleci piłka, ale nie mógł tym nic zrobić. Piłka leciała przez około 25 metrów i wpadła do siatki z taką siłą, że o mało jej nie rozerwała – wspominał Matthews.

Gdy wybuchła II wojna światowa 24-letni wówczas piłkarz zasilił brytyjskie siły lotnicze, Royal Air Force. Jako jeden wielu z angielskich piłkarzy w tym czasie rozgrywał mecze w ramach tzw. Wartime League. Matthews w niej i pucharach zagrał łącznie 69 spotkań dla Stoke oraz 87 gościnnych dla Blackpool.

W pierwszym sezonie powojennym Matthews spisywał się rewelacyjnie. Zagrał w 23 spotkaniach ligowych i strzelił w nich 30 z 41 zdobytych przez Stoke goli. The Potters skończyli ligę na czwartej lokacie z dwupunktową stratą do pierwszego Liverpoolu. W kolejnych rozgrywkach Stanley Matthews reprezentował już inny klub. Za 11 tysięcy funtów przeniósł się Blackpool.

Transfer miał miejsce w maju 1947 roku. 10 dnia tego miesiąca Matthews grał jeszcze mecz w barwach reprezentacji Wielkiej Brytanii (która rozgrywała wtedy swoje tournee), a chwilę potem spotkał się z Joe Smithem i ten mu oznajmił: „Nikt cię tutaj nie będzie przed niczym blokował, wyrażaj siebie. Graj stylem, jakim będziesz chciał grać i pamiętaj, że cokolwiek zrobisz na boisku, to zawsze masz moje poparcie.”

Wychowanek Stoke dał się skusić i w zespole Blackpool grał przez czternaście lat. To właśnie w tym zespole odnosił pierwsze prawdziwe sukcesy, zarówno indywidualne, jak i drużynowe. Nie udało mu się co prawda wygrać ani razu mistrzostwa kraju, ale stosunkowo szybko mógł po raz pierwszy zagrać w meczu o puchar. W przeddzień finału FA Cup. 28 kwietnia 1948 roku, otrzymał pierwszą w historii nagrodę dla najlepszego piłkarza sezonu w Anglii (Football Writers' Association Footballer of the Year award), choć jego zespół w lidze zajął dopiero dziewiąte miejsce. Sam finał Pucharu Anglii nie potoczył się za dobrze dla The Seasiders, którzy przegrali ze słynnymi „Dzieciakiami Busby’ego”. Manchester United wygrał 4:2 i trofeum trafiło w jego ręce.

W 1950 roku pojechał ze swoją reprezentacją na mundial do Brazylii. Był to pierwszy turniej mistrzostw świata, w którym „Synowie Albionu” zdecydowali się wziąć udział i od razu dali plamę – nie wyszli nawet z pierwszej fazy grupowej. Najpierw ograli 2:0 Chile, jednak później przyszły porażki ze Stanami Zjednoczonymi (0:1) i z Hiszpanią, która wygrała tę grupę (0:1). Anglicy zajęli drugie miejsce, ale awansem premiowana była tylko pierwsza lokata. Matthews nie zagrał w pierwszych dwóch meczach i na boisko wyszedł dopiero podczas spotkania z Hiszpanami.

W kolejnym sezonie ligowym zajął wraz z Blackpool trzecie miejsce w lidze i znów awansował do finału Puchar Anglii, w półfinale po dwóch meczach (w pierwszym padł remis) eliminując Birmingham City. Najważniejszy mecz znów jednak nie przyniósł Matthewsowi pucharu – finał padł łupem Newcastle United, które wygrało 2:0, po dwóch golach, jakie strzelił Jackie Milburn. Wpływ „Czarodzieja Dryblingu” na życie klubu był niebywały – jako głównego winowajcę porażki wskazał Erniego Taylora, piłkarza Newcastle, który zrobił na nim ogromne wrażenie. Polecił menedżerowi zakup tego piłkarza i ten stał się faktem. Joe Smith zapłacił za niego 25 tysięcy funtów w październiku 1951 roku.

Upragnione trofeum przyszło w roku 1953. Wtedy Blackpool znów awansowało do finału FA Cup, po drodze eliminując Sheffield Wednesday, Huddersfield Town, Southampton, Arsenal i Tottenham. W finale zmierzyło się z Boltonem i choć w pewnym momencie przegrywało 1:3, to dzięki fantastycznej grze Stana Matthewsa i Stana Mortensena (hat-trick) zwyciężyło 4:3. Mecz ten został później nazwany „Finałem Matthewsa”.

A swojej autobiografii Matthews oczywiście nie pominął tamtego wydarzenia. – W przerwie popijaliśmy herbatkę i słuchaliśmy, co Joe Smith ma do powiedzenia. On był bardzo spokojny, nie panikował, nie krzyczał na nikogo. Powiedział po prostu, abyśmy wciąż grali swoje.

Jak widać zadziałało i zespół odrobił straty. Mecz z trybun oglądała między innymi Elżbieta II, która miesiąc później została koronowana.

Rok później Stan Matthews pojechał na swoje drugie mistrzostwa świata. Anglicy pograli na nich nieco dłużej, ale i tak odpali w ćwierćfinale z Urugwajem. W sezonie 1955/1956 z siedmiopunktową stratą do Manchesteru United, Blackpool stanęło na drugim stopniu ligowego podium, a bohater naszej opowieści zdobył pierwszą w historii Złotą Piłkę. W głosowaniu wygrał stosunkiem 47-44 ze słynnym Alfredo di Stefano. Miał wtedy 41 lat.

W 1958 roku trenerem Blackpool został Ron Suart, a pozycja Stanley’a Matthewsa w zespole mocno podupadła. Nowy szkoleniowiec zaczął częściej stawiać na innych zawodników i tak "The Wizard of the Dribble" w sezonie 1958/1959 zagrał tylko 19 meczów ligowych, a w kolejnym już zaledwie piętnaście. W 1961 roku zdecydował się na powrót do Stoke City, mając wówczas 46 lat. W pierwszym sezonie zajął z zespołem ósme miejsce w tabeli, w kolejnym awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. W 1963 roku po raz drugi został wybrany najlepszym piłkarzem w Anglii. Karierę zakończył w 1965 roku, w wieku 50 lat. Przez te wszystkie lata zagrał 697 meczów ligowych, strzelając w nich 71 goli.

Poza sportem prowadził całkiem ciekawe dla mediów życie osobiste. Latem 1934 poślubił Betty Vallance, córkę jednego z ówczesnych trenerów Stoke, a już po zakończeniu kariery, w 1967 roku zakochał się po raz kolejny. Podczas wycieczki do Czechosłowacji poznał Mile Winterovą, z którą po jakimś czasie się ożenił.

Zmarł w 2000 roku, niedługo po śmierci swojej drugiej żony. W całej swojej karierze zagrał 837 meczów, strzelając w nich 91 goli. Podczas jego pogrzebu na ulice wyszło ponad 100 tysięcy osób, listy kondolencyjne wysyłała Królowa, robił to również premier Wielkiej Brytanii.

Nazwany został „Pierwszym Gentlemanem piłki nożnej”, przez całą karierę nie otrzymał ani jednej żółtej, lub czerwonej kartki.

Obserwuj autora na twitterze:@Wisnewski_D2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24