"Najlepiej uczyć się od najlepszych" mówi stara życiowa maksyma. I tyczy się ona zarówno pracy zawodowej, nauki w technikum czy piłki nożnej. Wszystkiego. Kiedy reprezentacja Polski gra z rywalem, którego atrakcyjność jest bardzo niewielka, zewsząd słychać głosy - po co? Jaki cel ma spotkanie z rezerwami Ekwadoru, skoro na Mistrzostwach Europy nie będzie równie słabych zespołów? Jak sprawdzić bramkarza, jeśli będzie miał ze dwie okazje do pokazania swoich umiejętności? Jak chcemy ćwiczyć grę w defensywie, skoro rywal nie jest w stanie wymienić kilku podań na naszej połowie? Jak mamy grać w ofensywie, skoro bez dryblingu wjeżdżamy w obronę rywala jak w masło? Co z tego, że napastnicy zdobędą gole, skoro nigdy później nie będą mieli tyle czasu i miejsca w polu karnym. Jak przećwiczyć grę pressingiem, skoro pierwszy atakowany rywal wybija piłkę w aut?
Wszyscy wiedzą, że najlepiej uczyć się od najlepszych, ewentualnie po prostu dobrych. Lepiej przegrać kilka spotkań o pietruszkę, nawet wysoko, ale wyciągnąć z nich wnioski i być lepiej przygotowanym do najważniejszych występów w sezonie. Tylko w ten sposób można się rozwijać.
Tyle wstępu, pora na fakty: Chojniczanka Chojnice (druga liga), Wda Świecie (trzecia liga), Calisia Kalisz (trzecia liga), Górnik Polkowice (pierwsza liga), Zagłębie Sosnowiec (druga liga), GKS Katowice (pierwsza liga). Oto zestaw zespołów, z którymi przed rozpoczęciem rundy wiosennej zagra Zagłębie Lubin. Lubinianie spotkają się jeszcze z czterema rywalami podczas zgrupowania w Turcji, jednak nie są oni jeszcze znani.
Sześciu rywali, po dwóch z pierwszej, drugiej i trzeciej ligi. Lubinianie albo pogodzili się z tym, że niebawem spadną z Ekstraklasy i już rozpracowują potencjalnych przeciwników, albo po prostu działacze wykazali się kompletną ignorancją podczas układania listy sparingpartnerów. Zagłębie, jeśli chce się uratować przed spadkiem z ligi, musi być w dobrej formie. Znaczy to, że przedsezonowym rywalom powinno aplikować po 4-10 bramek (trzy klasy rozgrywkowe to przepaść), nie tracąc żadnej. Piłkarze nie nauczą się przy tym gry w defensywie, pressingu czy radzenia sobie z dobrą defensywą. Bramkarze wynudzą się na śmierć, a napastnicy będą mieli czas zapytać bramkarza o róg bramki, w jaki mają skierować piłkę. Poza pozytywnym PR i dobrej prasie w mediach, niewiele to da.
Gdy Tomek Frankowski strzeli Zagłębiu dwa gole w kwadrans, drużyna straci zapewne koncept gry. No bo jak się ciągle wygrywa, a nagle trzeba gonić wynik, głowa potrafi się zagotować. Jeśli niszczący rywali w przedsezonowych grach Traore nagle odbije się od silnego stopera, choćby Skerly, nie będzie w stanie szybko się do nowych warunków przystosować. Mateusz Bartczak, na widok którego słabsi rywale sami oddawali mu podczas przygotowań piłkę, będzie musiał o nią zawalczyć. Woźniak nie będzie miał kilku sekund w polu karnym Legii, a Costa nie będzie najszybszym zawodnikiem na boisku.
Przedsezonowe sparingi nic drużynie nie dadzą, nie poprawią jakości jej gry. Jedynie działacze z Lubina odtrąbią sukces, jakim będą zwycięstwa ze słabszymi zespołami. A Zagłębie zapewne do ostatniej ligowej kolejki będzie walczyć o ligowy byt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?