Podsumowanie 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Znowu było ciekawie!

Karol Kurzępa
Hitowe starcie Legii z Wisłą, comeback ŁKS-u na swój stadion, pojedynek Śląska z Polonią – te i inne elektryzujące sympatyków futbolu spotkania miały miejsce podczas minionego weekendu na rodzimych boiskach. Naprawdę działo się wiele.

ŁKS - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1. Udany powrót łodzian na „własne śmieci”

ŁKS wrócił na obiekt przy Alei Unii i od razu odniósł na nim pierwsze zwycięstwo. Dzięki temu drużyna prowadzona przez Michała Probierza opuściła strefę spadkową. Dobrze, że dwukrotni mistrzowie Polski mogą ponownie grać na swoim stadionie. Dodaje to lidze kolorytu. Ich występy w charakterze gospodarza w Bełchatowie były nieporozumieniem. Gra przed własną publicznością w reprezentowanym przez zespół mieście zwiększa jej szanse na utrzymanie w Ekstraklasie na kolejny sezon.

Podbeskidzie, choć do pewnego momentu było lepsze i objęło prowadzenie, to w 7 minut straciło dwie bramki i przegrało 1:2. Trzy oczka ełkaesiakom zapewnili najskuteczniejszy w ich szeregach Sebastian Szałachowski (asysta i bramka) oraz ikona klubu – Marek Saganowski, strzelec gola zwycięskiego. Waleczności i ambicji odmówić beniaminkowi nie można. Urwać punktów w Łodzi się nie udało, ale i tak była to dopiero druga wyjazdowa porażka „Górali” w rundzie. Podopieczni Roberta Kasperczyka zbierają jednak mnóstwo doświadczenia na ligowych boiskach, co niewątpliwie może tylko procentować.

Lechia Gdańsk - GKS Bełchatów 0:0. Indolencja Lechii trwa.

Lechia miała się podnieść po ostatnich kompromitujących występach. Trener Kafarski chciał udowodnić, że zasługuje na zatrzymanie stanowiska. Bezbramkowy remis po marnej grze nikogo nie przekonał. Po meczu piłkarzy żegnały gwizdy. Gdańszczanie po raz trzeci podzielili się punktami na swoim obiekcie. Szkoda PGE Areny na takie mecze jak ten piątkowy.

Goście zdobyli pierwszy wyjazdowy punkt w tym sezonie. Pozwoliło to drużynie z Bełchatowa na opuszczenie ostatniej pozycji w tabeli, jednak wciąż pozostają oni w strefie spadkowej. „Torfiorze” zaprezentowali się w piątek lepiej od gospodarzy i mogli ten mecz wygrać. Jednak Paweł Buzała niemiłosiernie marnował swoje sytuacje strzeleckie. Może nie chciał zrobić krzywdy swojemu byłemu klubowi?

GKS nie strzelił gola już od ponad 430 minut, za kadencji Kamila Kieresia ani razu. Lechia na bramkę czeka od minut niemal 280. „Biało-Zieloni” mają póki co najgorszy atak w lidze, ostatni raz wygrali 12 września. Właściciel klubu nie zamierza jak na razie zwalniać trenera Kafarskiego.

Ruch Chorzów - Widzew Łódź 3:1. Pierwsza porażka łodzian w sezonie.

„Mecz przyjaźni” w Chorzowie wygrali „Niebiescy”. Znów skutecznością popisał się snajperski duet Jankowski-Piech. Zespół Waldemara Fornalika pnie się w górę tabeli i aktualnie jest tuż za ligowym podium. Jest to swego rodzaju zaskoczenie.

Chorzowianie w pięciu ostatnich spotkaniach przegrali zaledwie raz. W dodatku porażka z Wisłą w poprzednim tygodniu była nieco nieszczęśliwa. Ruch to dobrze zorganizowany zespół, który jest groźny przede wszystkim na swoim stadionie. Poza Śląskiem Wrocław, nikt przy Cichej nie zdobył choćby oczka. Za dwa tygodnie o punkty powalczy tam warszawska Legia. Będzie to dla „Niebieskich” trudny sprawdzian, choć w zeszłym sezonie zdołali oni u siebie legionistów pokonać.

Ta chwila musiała kiedyś nadejść. Widzew przegrał po raz pierwszy w rundzie. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego musieli w sobotę uznać wyższość Ruchu. Fakt iż najlepszy w szeregach łodzian na boisku był, pomimo wpuszczenia trzech goli, Maciej Mielcarz, mówi sam za siebie. „Czerwono-biało-czerwoni” przegrali na Śląsku zasłużenie. Ciekawe jak zespół zareaguje na pierwszą stratę kompletu punktów. W następnej kolejce wielkie derby Łodzi, na które specjalnie nikogo nie trzeba będzie mobilizować.

Jagiellonia Białystok - Zagłębie Lubin 3:1. Michniewicz bije swój dawny klub

W sobotę miał miejsce drugi sentymentalny mecz z rzędu dla Czesława Michniewicza. Przed tygodniem szkoleniowiec przegrał z Widzewem, którego jeszcze wiosną trenował. Teraz pokonał Zagłębie, z którym w sezonie 2006/2007 osiągnął swój życiowy sukces w postaci mistrzostwa kraju.

Pomógł mu w tym głównie Tomasz Frankowski, który rozegrał kolejną kapitalną partię tej rundy. Popularny „Franek” zdobył dwie bramki, a także zaliczył asystę przy trafieniu Seratlica. Wpływ 37-letniego napastnika na grę zespołu z Podlasia jest ogromny. Jak dotąd, kiedy były reprezentant Polski trafia do siatki rywali, „Jaga” nie przegrywa. Gdy Frankowskiemu trafi się słabszy dzień (np. niestrzelony karny z Ruchem, nieudany mecz w Poznaniu), białostoczanie tracą komplet oczek. Król strzelców poprzedniego sezonu zapewnia masę punktów swojemu klubowi, goni także w klasyfikacji strzeleckiej jej lidera.

Zagłębie przegrało trzeci raz w rundzie. Podopieczni Jana Urbana do tej pory zdobyli w delegacjach zaledwie punkcik. Ich ligowy dorobek jest mizerny, „Miedziowi” znajdują się tuż nad strefą spadkową. „Czarnym koniem” jesieni to oni już na pewno nie zostaną. Po ostatniej kolejce i wygranej w ładnym stylu z ŁKS-em wydawało się, że może coś w Zagłębiu „ruszy”. Jednak na kolejne ewentualne punkty zespół z Lubina będzie musiał poczekać do 10. Kolejki. Małym pocieszeniem dla szkoleniowca może być fakt iż wreszcie przełamał się Darvydas Sernas.

Cracovia - Lech Poznań 0:3. Bezlitosny Artjom Rudniew.

Pierwszej porażki od objęcia drużyny doznał Dariusz Pasieka. Cracovia przegrała piąte spotkanie na swoim stadionie. W meczu z Lechem „Pasy” zbyt wiele do powiedzenia nie miały. Krakowianie wciąż popełniają katastrofalne błędy w obronie. Tym razem największe cięgi zebrał Mateusz Żytko. Może radość po niespodziewanej wygranej w Zabrzu tydzień temu trwała w klubie zbyt długo?

Lech podbudował sobie morale po porażce we Wrocławiu. Trzynastą i czternastą bramkę w sezonie zdobył Artjom Rudniew. Łotewski napastnik jest autorem 2/3 wszystkich trafień swojego zespołu. W tym momencie ma w swoim dorobku tyle goli, ile przez całe poprzednie rozgrywki zdobył Tomasz Frankowski, król strzelców. Która obrona będzie w stanie Rudniewa zatrzymać? Czy właściciele klubu i trener Bakero zdołają utrzymać superstrzelca w klubie podczas zimowego okienka transferowego?

Poznańska lokomotywa jest obecnie trzecia w ligowym zestawieniu, Cracovia je zamyka. Za dwa tygodnie lechitom przyjdzie zmierzyć się ze świetnie spisującą się kielecką Koroną. Natomiast „Pasy” poszukają punktów w Bielsku-Białej w starciu z Podbeskidziem.

Śląsk Wrocław - Polonia Warszawa 4:0. Deklasacja „Czarnych koszul” przy Oporowskiej.

Fotel lidera zachowany. Wicemistrzowie kraju popisali się w niedzielę kapitalną skutecznością i odprawili z kwitkiem stołeczną Polonię. Pierwszego w tym sezonie gola z bezpośredniego rzutu wolnego zdobył Sebastian Mila. Udał się powrót po kontuzji Łukaszowi Gikiewiczowi, który także trafił do siatki. Bramkę strzelił także mający w ostatnich dniach problemy Dariusz Pietrasiak. Tym samym, przedostatni mecz na stadionie przy ulicy Oporowskiej był udany zarówno dla całego zespołu jak i dla paru piłkarzy indywidualnie.

Polonia, pomimo tego, że nie zagrała aż tak źle jakby na to wskazywał wynik, pozostaje bez punktu na wyjeździe. Póki co warszawianie trzy razy byli w delegacjach, tracąc przy tym 8 bramek, a strzelając zaledwie dwie. Oprócz niedzielnej klęski, podopieczni Zielińskiego przegrali także w Łodzi z Widzewem oraz w Białymstoku. Kolejne wyjazdowe starcie czeka ich 24 października na stadionie przy ulicy Kałuży w Krakowie.

Po porażce zareagował właściciel klubu, Józef Wojciechowski. Kontrowersyjny prezes zapowiedział, ze nie zwolni (jak to często miał w zwyczaju) trenera Zielińskiego. Wojciechowski stwierdził, że zatrudni w zarządzie kogoś, z kim szkoleniowiec „będzie musiał uzgadniać pewne rzeczy, żeby przynajmniej nie popsuć tego, co jest”. Mówi się, że stanowisko to mogą zająć Włodzimierz Lubański lub Jerzy Engel.

Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:0. Słaby mistrz.

Legia zasłużenie pokonała obrońców tytułu. Podopieczni Macieja Skorży byli w tym spotkaniu zdecydowanie lepsi, rozmiary zwycięstwa mogły być większe. Po thrillerze z Happoelem w Lidze Europy, warszawianie zafundowali swoim kibicom kolejne powody do radości. Piątą już bramkę w sezonie zdobył Ljuboja, kolejny mecz z dwoma asystami na koncie zakończył Rybus. Legia rośnie w siłę. Komplet punktów pozwolił „Wojskowym” zrównać się w tabeli ze swoim niedzielnym przeciwnikiem.

Krakowska Wisła miała beznadziejny tydzień. Nie udało się polepszyć sobie nastrojów po klęsce w Enschede. „Biała gwiazda” zagrała przy Łazienkowskiej słabe zawody. To już trzecia porażka mistrzów kraju w rundzie. Na pomeczowej konferencji prasowej, szkoleniowiec drużyny spod Wawelu, Robert Maaskant, chwalił zespół i stwierdził, że z taką grą jak w niedzielę są w stanie wygrać cztery kolejne mecze w październiku. Optymizm Holendra jest nieco zaskakujący. W grze Wisły wyraźnie odczuwa się brak kontuzjowanych Meliksona i Małeckiego. Fatalnie błędy w obronie popełnia Kew Jaliens. Zbyt dobrze to ostatnio nie wygląda, jednak nie według trenera. Przerwa w rozgrywkach ligowych ekipie z Reymonta niewątpliwie się przyda.

Korona Kielce - Górnik Zabrze 2:0. Kielczanie zrównali się z liderem.

Drugi z rzędu poniedziałkowy mecz z udziałem Korony przyniósł więcej emocji od tego sprzed tygodnia. Przede wszystkim padły w nim gole, gra była też płynniejsza niż w starciu z Polonią w poprzedniej kolejce.

„Złocisto-krwiści” mają tyle samo oczek co liderujący wrocławski Śląsk. Kielczanie ustępują drużynie Oresta Lenczyka jedynie gorszą różnicą bramek. Korona nie przestaje cieszyć swoich sympatyków. Zespół Ojrzyńskiego od początku sezonu wciąż imponuje ambicją, zaangażowaniem i nieustępliwością. W każdym rozegranym dotąd spotkaniu zawodnicy klubu z województwa Świętokrzyskiego zostawili na boisku serce.

Górnikowi po pokonaniu w piątej serii gier poznańskiego Lecha po bardzo dobrzej grze, wyraźnie nie idzie. Zabrzanie od tamtej pory zdobyli zaledwie punkt. Niewykluczone, że kryzys w jakim znaleźli się piłkarze Adama Nawałki uda się zażegnać do następnego meczu w Warszawie z Polonią. Jednak przy Konwiktorskiej o punkty łatwo nie będzie.

Kto by przypuszczał?

Któż przed rozpoczęciem sezonu pomyślałby, że po dziewięciu kolejkach jedynie Korona pozostanie bez porażki? Czy ktoś był w stanie przewidzieć, że Lechia będzie miała na swoim koncie najmniejszą ilość strzelonych goli? T-Mobile Ekstraklasa nie przestaje zadziwiać i pasjonować. Teraz czeka nas dwutygodniowa przerwa związana z towarzyskimi potyczkami Reprezentacji. Później jednak piłkarze i emocje powrócą na ligowe boiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24